Nie ma też dowodów na istnienie sześciorękich karłów jedzących budyń telefonem. Czy to oznacza, że jego czciciele są od razu idiotami? Lepiej zaprzecz, bo będziesz nieelastyczny ideowo!

Jak wierzysz ze sa to jest. Twoj problem, mnie nic do tego, wiekszosc wierzeń jest oparta na doświadczeniach osobistych , wiec skoro w niego wierzysz. To znaczy ze jakies spotkanie miales .

A tak między nami, jaki wyobrażasz sobie NAUKOWY dowód na to, że boga nie ma? Nauka stale to udowadnia, kroczek po kroczku, Darwin, Kopernik, Hawking, Dawkins - ci panowie zajmują się tym zawodowo (znaczy się ci, co wciąż żyją). Ale to nic nie da, bo teista może wszystko to zanegować jednym prostym "nieprawda". Bo na tym polega istota wiara, na ślepej negacji i posłuszeństwie. Jeśli więc kiedyś jakikolwiek naukowiec zdoła postawić stuprocentowy dowód, że boga nie ma, to wierzący... po prostu mu w to nie uwierzy.

Nie dokonca sie z toba zgodzę, wszyscy ci co ich wymieniłeś stwierdzali ze wszechświat jest zbudowany w/g jakiegos porządku , dla jednych to naukowy dowod ze Boga nie ma dla innych ze wlasnie jest. W tv jeden astronauta po locie w kosmos sie nawrócił , w wywiadzie tv powiedział ze zna wiekszosc kosmonautów, wielu uwierzyli w Boga po wyprawie , ale on nie zna zadnego ktory po locie przestał wierzyc..

To samo tyczy sie niewierzących, nawet jak sie znajdzie dowod na istnienie to tez nie uwierzą, wielu ludzi widziało duchy , sa tacy co wierzą sa tacy co mowia ze im sie zdawało. Sa tzw cudownie uzdrowieni, sa tacy co przezyli smierć kliniczna i zycie po za ciałem , wierzysz w te cuda?

Bo kosmos poraża swoim ogromem i zachwyca, trudno uwierzyć, że nie stworzyła go szeroko pojęta inteligencja. Ale ja także nie jestem przeciwko takim pomysłom, ja jestem przeciwko zdogmatyzowanym religiom, gdzie wszystkie cuda na patyku opisane są tak paskudnie dokładnie i szczegółowo, że idei siły sprawczej, którą umownie nazwijmy bogiem, odbierana jest cała mistyczna tajemnoczość i piękno. Zamiast niej zostaje tylko historyjka fantastyczna o kolesiu co umarł i ożył oraz jego mamie która nigdy ten teges (trolololoo ta jasne).

gajcy, jeśli ktoś mi da NIEPODWAŻALNY, stuprocentowy dowód, ale kur...a 100% mięsa w mięsie to oczywiście że uwierzę. No bo będę wiedział, więc to chyba oczywiste, nie? wiedzieć - wierzyć. Natomiast z wyznawaniem raczej się wstrzymam.

I gdyby tu stanol przed toba bóg i zrobil jakis cud, to bys powiedział ze dobry jest lepszy niz coperfid (nie wiem jak sie pisze nazwisko:)) ale bys nie uwierzył . Tak wiec najlepiej nie wypowiadać sie na temat wychowania czy ciemnogrodu , czy innych takich, a jak widzisz 99% wstążek tu na temat religi wstawiają niewierzacy dosc dobitnie wyrażając sie o tych co wierzą,a powinni zajac sie swoimi sprawami, wziasc od babci 100, kochać ja bo najcześciej ta babcia za wnusia oddazycie, choc w druga stronę moze juz tak nie byc:)

Widzisz ja wziolem chrzest gdy mialem 18 lat wychowany bylemraczej niepraktykujacej rodzinie, no i ja zobaczyłem taki dowod. :) wiec moze i ty zobaczysz , i troche mnie denerwują ci ktorzy wyzywają mnie od ciemnogrodu, zacofania, czy mowia mi jak mamwychowacdzieci

Zbyt słabe przykłady - cudowne ozdrowienie - mistyfikacja lub efekt placebo, podróże poza ciałem podczas śmierci klinicznej - gasnący, niedotleniony umysł, halucynacja, duchy - pfff, no proszę cię, stary. A teraz pytanie z drugiej strony, ty w te cuda wierzysz, co nie? A skąd masz cwaniaczku pewność, że to zasługa twojego boga? A może jakiś inny? Może to był jeden z tych indyjskich, tańcujących przystojniaków? I co wtedy? Gdyby tak się okazało, przerzuciłbyś się na Hinduizm?

No i widzisz wierzacy i niewierzacy zawsze znajdzie jakies swoje racje, dlatego szanse sa po 50% i dla tego nie nalezy krytykować, obrażać . Kazdy niech zyje wlasnymzyciem, ktorejest dobre i prwawidlowe wszyscy sie dowiemy na koncu:)

Dla porządku dodam tylko, że Kopernik nie zajmował się zawodowo udowadnianiem drobnymi kroczkami, że Boga nie ma. Z zawodu był księdzem, więc odprawiał msze, spowiadał, chrzcił i inne takie. Jakoś mu się to nie kłóciło z astronomią. Żeby sprawę jeszcze bardziej zagmatwać - Newton był głównie teologiem, podobnie zresztą jak Pascal. Bez obrazy, tubosh, ale dla mnie ci goście lepiej rozumieli, czym jest nauka, niż większość piszących na tym portalu, więc jeśli oni nie widzieli sprzeczności, to mnie byłoby po prostu głupio udowadniać, że sprzeczność jest.

Nooo i kopernikowskie rewelacje na temat wszechświata baaaardzo się podobały ówczesnym klechom, oj tak soł wery bardzo...

Teoria kopernikańska nie spodobała się przede wszystkim ówczesnym uczonym. Problemem Kościoła było raczej to, że za bardzo ufał wtedy nauce (średniowiecze było bardzo racjonalną epoką). W każdym razie - co to ma do rzeczy? Jak się ma twoja uwaga do mojego argumentu? Przypominam, mój argument wygląda tak: trzeba być jurkiem-bzdurkiem, żeby uważać, że wie się więcej na temat relacji wiary do nauki niż Kopernik, Newton i Pascal.

To byłby ideał. Niestety, panuje ciemnogród i średniowiecze, więc trudno liczyć, że ludzie się na to zgodzą.

Choć podoba mi się twój styl, szanowny panie meloman, muszę sprostować. Nie ma czegoś takiego jak "świecki symbol". Brak religii nie ma swojego symbolu, tak samo jak brak czegokolwiek innego nie ma. A komunizm to nic innego jak zastąpienie wiary w dowolnego fikcyjnego stwora wiarą w realnego wodza/partię. Na dobrą sprawę to to samo co religia, tyle, że w przypadku komunizmu obiekt kultu ISTNIEJE.

Widzisz meloman , ateizm to tez swiatopoglad, wiec zabraniając religijnego wychowania rodzicom nazucasz swioj swiatopoglad ateistyczny., czyli wychodzi na to ze chcesz byc dyktatorkiem, takim małym Stalinem, hitlerem, czym synku sie roznisz od tych co wychowują w religijnym swiatopogladzie?

Jedz do Korei melo. Tam religi nie ma jest ateizm, szkoda ze tez nie żyłem w czasach rewolucji październikowej wtedy tez panowało przekonanie ze wychowanie ateistyczne jest najlepsze.

tubosh, sprostowanie: to nie ja proponowałem symbole świeckie, choć pomysł mi się podoba. Ale nie zgadzam się, że brak nie ma swojego symbolu. Na przykład zero ("0") jest symbolem braku. A jak wpiszesz w wikipedii "ateizm", to zobaczysz, jaki jest powszechnie przyjęty symbol wiary w nieistnienie Boga.

ops, nacisnąłem enter zbyt szybko. gajcy - jak już pisałem Korea północna nie jest krajem ateistycznym, ponieważ wódz pełni tam taką samą rolę, jak u nas bóg - ludzie składają jego pomnikom pokłony, poddawani są indoktrynacji (wierze w idiotyzmy, typu wódz napisał wszystkie książki w bibliotece, wódz umiał latać, wódz umiał być w kilku miejscach równocześnie), to nie jest więc państwo świeckie bo świeckość zakłada całkowity brak wiary w irracjonalne, magiczne sztuczki. Nimi zajmują się religie, a typowe dla komunizmu duce jest jedną z nich.

Tubosh, z tym się zgadzam. Korea to nie jest kraj prawdziwie ateistyczny. Prawdziwie ateistycznym krajem była właściwie tylko Albania. No i może do pewnego stopnia Związek Sowiecki.

Meloman, faktycznie zapędziłem się - ateizm ma swój symbol, co jednak dla mnie jest całkowitym idiotyzmem. Jednak wiem, że samo pojęcie "ateizm" zostało już dawno sprzedane wszelkim ugrupowanim lewicowym i wrzucone do tego samego kotła co "feminizm, homoseksualizm, komunizm właśnie" itp, a ja, że się nie identyfikuję z powyższymi wolę określać siebie o wiele klasyczniejszym "niewierzący". Brzmi konkretniej i nie jest naznaczone żadną polityczną przynależnością. I to już na pewno nie ma swojego symbolu...

Ech, tubosh, tubosh... rozczula mnie twoja naiwność. Ludzie mają symbol na wszystko. Na stronie boskiateista znajdziesz 120 symboli używanych przez ateistów, agnostyków, niewierzących, wątpiących i wyznających różne inne formy "niewiary". Do wyboru, do koloru.

Taaak? to znajdź mi symbol sześciorękich karłów jedzących budyń telefonem! HA! GACZJA!

No tu mnie zagiąłeś, faktycznie. Na to nie ma jednego symbolu, są różne, w zależności od tego, jaki to telefon i jaki budyń. Ale serio wierzysz w te karły?

A ty nie?! :O

Mozna by sie z toba zgodzić, gdybys nie nazywał ludzi ciemnogrodem czy nie naśmiewał bys sie z nich, jako zwyklego atteiste by poprostu cie to nie obchodziło . Jezeli jednak zaczoles juz komentować to wpisujesz sie wlasnie w nie elastyczny swiatopoglad.

Nigdy w życiu nie użyłem słowa "ciemnogród" i nigdy w życiu nie nabijałem się z normalnych wierzących. Nabijam się z oszołomów, dla których klecha jest ważniejszy niż wszystko inne na świecie.

To ja użyłem słowa "ciemnogród" Gajcy, błagam, czytaj ironię!

I teraz weź zindoktrynowanej babci powiedz, że jesteś ateista. Nie dość, że nie zrozumie to jeszcze cię wyklnie uważając za sekciarza [sic! przecież to ona należy do sekty!], jehowego, szataniste i "bez boga ani do proga", och, fakit, nie bede babce tłumaczył, bo to dobre pięćdziesiąt lat za późno, już wolę się tym opłatkiem połamać, odpi3rdolić grzecznego wnusia i zarobić stówke. PS nie to żebym narzekał, mam super babcie tylko jak to babcia - pozbawiona jest pewnej... elastyczności światopoglądowej.

Z twojej wypowiedzi wynika ze rowniez jestes pozbawiony pewnej elastyczności ideowej,

Czy możesz rozwinąć tę myśl? Bardzo bym prosił.

Ja rozwinę, jeśli można. Elastyczność ideowa/światopoglądowa jest odwrotnie proporcjonalna do siły przekonań. Im bardziej jesteś pewien, że to, co twierdzisz, jest prawdą, tym mniej elastyczny ideowo jesteś. Jeśli jesteś absolutnie pewien, że ateizm to prawda, jesteś jednocześnie absolutnie nieelastyczny ideowo.

Meloman, gdyby było tak jak piszesz, wyszłoby, że nie ma na świecie żadnych osób "elastycznych ideowo" (poza Mamtowdupistami czytaj: agnostykami). Jeśli jednak pojęcie "elastyczności ideowej" ma jakąkolwiek wartość funkcjonalną, to oznacza raczej umiejętność kontrowania swoich stanowczych poglądów ze stanowczymi poglądami innych osób i umiejętność podjęcia jakiejś polemiki, dyskusji, zwykłej rozmowy bez histerycznej reakcji obronnej w stylu babcinego wyparcia i blokady umysłowej.

W takim razie to, o czym piszesz, nazywa się po prostu tolerancją i oznacza umiejętność współpracy/polemiki z innymi w zakresie, który nie narusza naszych poglądów.

To miłe słówko "tolerancja" też się w dzisiejszych czasach troszkę przewartościowało i upolityczniło niestety, więc nie przepadam za nim.