a gdzie w tym wszystkim prawa dziecka? ojciec tez ma swoje prawa, tak samo jak i matka. nie da sie zeby oboje mieli dziecko na stale ze soba ale mozna ten czas podzielic zeby obojgu bylo latwiej (bo ciezko samemu zajac sie dzieckiem i dobrze miec kogos kto pomoze) i zeby dziecko mialo oboje rodzicow. Da sie tylko trzeba umiec sie dogadac.Jak facet nie chce sie dogadywac i umowic na cos co calej trojce bedzie odpowiadac to niech nie ma pretensji do sadow i prawa. Wyrok sadu nie ma zadnego znaczeia jesli rodzice sami miedzy soba sie umowia na to jak czesto widuja dziecko.

no niestety ale statystycznie to najczesciej facet porzuca rodzine a nie kobieta, wiec nic dziwnego ze matkom sie daje dzieci na wychowanie bo tatusia trudno spotkac. Tak sie juz utarlo, choc prawo jest juz zmienione, nawet jesli ojciec straci prawa rodzicielskie do dziecka, nawet jesli bil matke i zostalo to udowodnione to i tak ma zawsze prawo widziec dziecko co najmniej dwa razy w miesiacu, na swieta i wakacje. wiec nie mow mi ze ojcowie nie maja zadnych praw, b czesto maja wiecej praw niz zasluguja.

Nie wszystkich to dotyczy oczywiscie. Jest mnostwo wspanialych ojcow ktorzy stracili szanse na wychowywanie swoich dzieci ( wizyta w weekend to nie wychowywanie) tylko dlatego ze jakas mloda dupa im zawrocila w glowie i polecieli jak pies za nia, rozwod i matka dostaje dziecko, a ojciec placze bo praw nie ma. priorytety.

A moze dasz sie uwiesc? :)

uszaty2 prawa do dziecka obojga rodziców ma takie same, zawsze liczy się dobro dziecka, a nie płeć rodzica.

Takie przypadki są częste kiedy dorośli zasłaniają się dzieckiem, a gawiedź wrzeszczy na służby, kiedy nauczymy się że prawo jest prawem

adwokat dobrze im radzi - musza sie porozumiec, wtedy kazde bedzie widywac dziecko tak jak chce a wyrok sadowy nie bedzie mial znaczenia. Jak mozna dla dobra wlasnego dziecka nie porozumiec sie z jego drugim rodzicem ktorego sie kiedys kochalo czyli nic nowego?! szczyt egoizmu i i zawzietosci.

tu akurat to dziewczynka zostala zmanipulowana i nie przez matke a przez ojca, do ktorego nie dociera ze robi dziecku krzywde. matka wyraznie powtarza ze to ona ja wychowywala wiec tata prawdopodobnie tylko bywal od swieta z jakims prezentem i mysli ze to czyni z niego ojca. Zapewne kocha corke ale bardziej niz milosc kieruje nim nienawisc do bylej zony.

Nawet dzieci maltretowane przez rodzicow, nie reaguja na nich w ten sposob - tylko jesli ktos nimi w odpowiedni sposob pokieruje. Zadna ze stron nie wyglada na patologie, tzw "dobra rodzina" a takie sa najgorsze najczesciej w przypadku rozwodu. Tlo moze byc bardzo prozaiczne, widac ze to mlodzi ludzie a dziecko juz duze, czyli rodzina zalozona w gowniarskim wieku, a teraz sie rozlecialo i kazde ciagnie w swoja strone - nie patrzac ze to dziecko a nie szmaciana lalka.