W 2017r. zapłacisz 1200 i dopiero wtedy dotrze do ciebie ta wstawka. W kwietniu płaciłem 408 zł, a w sierpniu najtańsze na rynku OC dla tego samego samochodu wynosiło już 750zł. To była rzekomo ta podwyżka o 40% z początku roku, ale ja to chyba liczyć nie potrafię skoro 342zł to jest 40% z 408zł

PiS przywalił podatek tzw. bankowy, na który załapały się też firmy ubezpieczeniowe. W kampanii przekonywał, że ceny nie wzrosną bo konkurencja i takie tam. Jednym słowem, że to nie klient zapłaci ten podatek. Debile w to uwierzyły. Niestety było ich dużo

Kolego weź się i zastanów. Podobno OC wzrosło bo ubezpieczyciele musieli do niego dopłacać. Czyżby? W PL nie wolno sprzedawać towarów/usług poniżej kosztów. Więc o co chodzi? Jestem na świeżo po "szkodzie drogowej" i podczas wyceny uciąłem sobie pogawędkę z rzeczoznawcą ubezpieczyciela. Chłop twierdzi, że od kilku miesięcy ma dwa razy więcej roboty. Dlaczego? Bo po ostatnich podwyżkach to nawet z małą ryską parkingową ludzie biegną po ubezpieczenie z OC sprawcy... a chłop jeździ i wycenia. Czyli na tym raczej nie zarobią.

Inna sprawa, że ubezpieczyciele raczej nigdy nie powinni wychodzić na minus przy ubezpieczeniach OC. Fakt, że koszt napraw pokrywają, ale później odbierają sobie to od sprawców - np. kasując zniżki.