i po raz kolejny zdjęcie mądrzejsze od zdania.

Ból doopy.

Nie płaci podatków? To księża kupują bez VATu? Znam kilku antyklerykałów (chyba nawet jestem jednym z nich), ale jakoś jak się im rodzi dziecko to "ze względu na babcię" każdy leci z kilkoma stówami do plebana, żeby je ochrzcić. O ślubach to już nie wspomnę. By oddać sprawiedliwość to każdy proboszcz płaci jakieś grosze od każdego zameldowanego na terenie parafii, nie ważne czy wierzący, czy niewierzący.

W większości przypadków Polski język jest im do czegoś u nas potrzebny. A księża? A utrzymywanie kleru i wypasionych plebani raczej niekoniecznie.

Płacą też na teatry, które wystawiają sztuki po polsku. A do teatrów chodzi duuuużo mniej ludzi niż do kościołów. Ale spox: w takim UK obcokrajowcy utrzymują ze swoich podatków królową i kościół anglikański, jedno i drugie pewnie niezbyt im potrzebne.

Dziwne żeby w Polsce sztuki w teatrze były w języku ukraińskim czy innym. Do teatrów chodzi dużo mniej osób pewnie dlatego że nie są do tego przymuszani od dzieciństwa. Sztuka teatralna to dziedzictwo narodowe powiązane z naszym krajem jak zabytkowe kamienice. A kościół katolicki w państwie świeckim nie powinien widzieć grosza. Co do UK to mnie nie interesuje. Ich sprawa.

Tu już problem rodziców, że nie przymuszają dzieci do chodzenia do teatru. Najwyraźniej nie uważają teatru za dziedzictwo narodowe. Natomiast Polska nie jest państwem świeckim. Czytałeś konstytucję?

Ja mam dziecko przymuszać do chodzenia do teatru? Wystarczy że katolicy przymuszają swoje do kościoła. Przymusić to ja mogę dziecko do nauki bo będzie miała z tego pożytek i przyszłość.Co do konstytucji masz rację ale mówi tez o tym że Polska ma być bezstronna w sprawach religijnych. A finansowanie jej z podatków już temu zaprzecza.

Czyli jest ci obojętne, czy twoje dzieci chodzą do teatru, ponieważ nie ma z tego żadnego pożytku, ale jednocześnie uważasz teatr za część dziedzictwa narodowego i sądzisz, że powinien być finansowany z podatków? Jeśli tak, to nie dziw się, że ludzie o twoich poglądach i twoich kompetencjach intelektualnych mają niewielki wpływ na społeczeństwo, w którym żyją.

Teatr to nie kościół katolick nie wysyła się tam dzieci na siłę. Tym bardziej nie straszę ich że jak nie będą uczestniczyły w spektaklach pójdą do piekła. Moje dzieci jeździły tam na wycieczki ze szkoły. Poza nią już nie chciały. Wolały kino. Teatr to zainteresowanie, a jak to z nimi bywa każdy ma inne. Dlatego właśnie nie mam nic przeciwko finansowaniu teatrów, bo jeśli nie moje dzieci to może sąsiada będą się tym pasjonowały. Poza tym w teatrze ludzie pracuja z zamiłowania a takich ludzi trzeba wspierać. Dlaczego ja mam wpływać na społeczeństwo? Ludzie sami przeglądają na oczy.

Religię też każdy wybiera, jaką chce, dlatego są różne. Jeśli nie twoje dzieci pójdą do jakiegoś kościoła, to czyjeś inne. Do kościoła ludzie też chodzą z zamiłowania, nikt na siłę tam nikogo nie pędzi. Tego zamiłowania nie trzeb już wspierać?

Neutralność światopoglądowa państwa nie oznacza, że nie wspiera ono żadnego światopoglądu, tylko że wszystkie traktuje jednakowo. Dlatego budżet płaci za szkolne lekcje religii katolickiej, prawosławnej i innej, a niewierzącym opłaca lekcje etyki. Dlatego w wojsku są kapelani różnych wyznań, którzy dostają pensje wojskowe, na przykład kapelani protestanccy.

A czy budżet jest rozłożony tak samo dla wszystkich religii w Polsce?

Tak, jest rozłożony tak samo dla wszystkich religii w Polsce. Każda z nich otrzymuje wparcie proporcjonalnie do ilości wyznawców.

Poszukam i sprawdzę. A co dzieciom daje religia? Teraz ja bym chciał dostać kilka odpowiedzi.

Dzieciom religia daje to, czego chcą rodzice. Rodzice chcą wychowania dzieci w pewnych wartościach i to jest ich sprawa, jakie to są wartości - państwo tylko relizuje tę ich chęć. Jeśli chcą religii, mają religię. Jeśli nie chcą, mają etykę. Mnie się mogą nie podobać lekcje religii albo lekcje etyki, ale nie zamierzam nikomu narzucać moich poglądów w tej sprawie.

Niektórych rzeczy nie da się oczywiście podzielić idealnie równo. Dlatego katolicka msza jest w radiu co niedzielę, a msza mariawicka - tylko co jakiś czas, na zmianę z nabożeństwem baptystycznym, mszą prawosławną itd.

Właśnie dlatego skoro to ich sprawa niech te wartości przekazują im na plebaniach i kościołach. Zobaczymy pewnie wtedy że połowa, jak nie większość rodziców zrezygnuje z tych lekcji. Nikomu nie narzucam swoich poglądów, lecz wyrażam swoje niezadowolenie.

Wszyscy zgadzają się, że dzieciom potrzebne są wartości, dlatego uczy się ich w szkole, obowiązkowo. Rożnice dotyczą tego, jakie te wartości powinny być, dlatego można sobie wybrać, jakie wartości się chce. Podobnie w szkole uczy się obowiązkowo dwóch języków, ale czasem (w zależności od praktycznych możliwości) ten drugi można sobie wybrać - i nikt nie jęczy, że można by go uczyć po domach kultury i świetlicach zamiast w szkole, skoro jest do wyboru.

Czyli nadal nie uzyskałem odpowiedzi jakie wartości wynosi dziecko z religii. Czego się nauczy na tym przedmiocie?

Dowiedziałeś się. Dziecko nauczy się wartości takich i w taki sposób, jak chcą tego jego rodzice.

Na przykład na lekcjach religii chrześcijańskiej nauczy się, że należy kochać nieprzyjaciół, a na lekcjach islamu (tak, takie też są finansowane z budżetu w Polsce), że trzeba dawać jałmużnę biednym.

Około 14 miliardów idzie na kościół katolicki z budżetu. Ile na inne wyznania ciężko znaleźć jakąś wzmiankę. Ale za te pieniądze pewnie służba zdrowia mogła by przeżyć odrodzenie. Leczysz się w szpitalach czy w kościele? Ty wynioslaś z religi coś oprócz ogłupiajacych porad życiowych?

A ja znalazłam, że na Fundusz Kościelny idzie 150 mln rocznie, a na lekcje religii (wszystkich wyznań) - 1,3 mld. Do 14 miliardów bardzo daleko. Budżet NFZ w tym roku to prawie 80 mld, więc wątpię w to odrodzenie. A co do porad życiowych, to na szczęście nie ty decydujesz, które są ogłupiające, a które nie. Zresztą twój lekceważący stosunek do cudzych poglądów wystawia ci sam świadectwo.

Na kulturę z budżetu idzie 4 mld zł, czyli trzy razy więcej niż na lekcje religii wszystkich wyznań. A gdyby to wydać na opiekę medyczną? Leczysz się w filharmonii czy w szpitalu? Na wojsko wydajemy 40 mld rocznie. Leczysz się w szpitalu czy w czołgu? Można tak długo wymieniać, ale sensu to nie ma: czasem potrzebny jest szpital, czasem kościół, a czasem czołg.

Zresztą żyjemy w demokracji i to zainteresowana większość decyduje, jak wydawane są pieniądze publiczne. Jeśli uważasz, że są wydawane źle, możesz do tego przekonać większość i wtedy zrobić wszystko po swojemu. Ale wątpię, czy osiągniesz to, nazywając miłowanie nieprzyjaciół i dawanie jałmużny biednym "ogłupiającymi poradami życiowymi".

Facet, który nie pracuje na siebie. Nie jest, odpowiedzialny za utrzymanie własnego domu nie ma dzieci ani żony ma uczyć moje dziecko o życiu? On nawet posprzątać i ugotować nie potrafi, bo gosposia musi go wyręczać. To tak jak by dziecko z Etiopii miało mnie uczyć o wykwintnej kuchni. Weź pod uwagę każdą dotację na kościół nie tylko przekazywane pieniądze w czystej postaci. A zwolnienia z podatku ile na tym traci budżet? A sprzedawanie państwowego majątku za grosze? A komisję majątkowe? Miałem rozpiskę i uwierz mi, uzbiera się może nie co roku tak dużo, ale zawsze jest sporo.

A kto ci każe posyłać dziecko do księdza, żeby uczył je o życiu? Nie chcesz, to nie posyłaj. Ale nie wtrącaj się w to, kto uczy moje dziecko. A branie pod uwagę każdej dotacji na kościół jest bez sensu, bo wchodzą wtedy w to także takie rzeczy jak konserwacja katedry na Wawelu albo dofinansowanie prowadzonego przez Caritas hospicjum albo przychodni, które dostają pieniądze z NFZ tak samo jak hospicja i przychodnie prowadzone przez stowarzyszenia czy osoby prywatne.

Miłować nieprzyjaciół? Mądre? Nie sądzę. Potrzebne? Pewnie w takim stopniu jak piasek w oku. A o dawaniu jałmużny biednym. Dobrym człowiekiem i pomagający ludziom może być też ateista. Bez tej całej szopki. Francuzi i Niemcy już nauczyli się, kochać nieprzyjaciół.

Jeszcze raz ci powtarzam: nie ty będziesz decydował, czy moje wartości są mądre czy nie. Muszę jednak przyznać, że trochę mnie przekonałeś. W zasadzie to gotowa byłam uznać, że to wszystko jedno, czy moje dzieci chodzą na religię do szkoły czy do kościoła. Ale po tej dyskusji uważam, że obecny system jest lepszy. Dzięki niemu nawet dzieci osób takich jak ty muszą chodzić na jakieś lekcje, na przykład etyki, gdzie będzie się je uczyć szacunku dla innych i dla ich przekonań.

Lekcja religii wygląda tak, że jedyne co uczy się dziecko to wiara w to że ksiądz jest jedyną drogą do Boga. Więc trzeba być mu posłusznym i iść jak baran za swym pasterzem. Więc katolik od dziecka jest uczony że księży trzeba wielbić, w innym wypadu piekło. Moje pieniądze są marnotrawione na utrzymanie tych pasożytów w szkołach, na lekcje które mają (tak jak wcześniej mówiłem) ogłupić młode pokolenie. Jeśli katolik będzie płacił wyłącznie z własnej kieszeni, a lekcje będą na plebaniach (tak szkoły też powstały z podatków ateistów) nie mam nic przeciwko. Etyka też uczy o wartościach odróżniani

Etyka też uczy odróżniania dobra od zła lecz bez wypaczonego zpojrzenia na świat przez pryzmat religii. Poczytaj sobie jak działają sekty. Małe będą odstępstwa od kościoła katolickiego.

Jesteś okropnie nietolerancyjni i fanatycznie zacietrzewiony. Przestań obrażać innych, bo nikogo w ten sposób nie przekonasz, a twoje plucie jadem budzi zażenowanie.