Pamiętam jak przyjechał kumpel na weekend. Pochodzi z mojej miejscowości i zanim wyjechał kumplowaliśmy się. Potem wyjechał do pracy do innego miasta i co jakiś czas przyjeżdża. A jak przyjeżdża to się napijemy. No i tak sobie pijemy. Skończyła się nam 0.7 i zbieramy się po kolejną. A on mówi. Z kumplami z roboty, to trzy osoby z tej 0.7 byłyby ledwo żywe.

nie jest to przypadkiem Jared z "Doliny Krzemowej"?

Bo to USA. U nas wszyscy by się dziwili, że tylko jedną małą flaszeczkę obalił i jeszcze zapija.

Taa,kozak,przepić musi ;)

Podszedł, wypił na krzywulca i nikt nie zdążył zareagować, stąd to zdziwienie :)

zaimponował dziewojom

Mistrz! Jakbym widziała swojego brata! Też tak potrafi.