U pani Spurek?

Mam pytanie - skąd się bierze mleko? I drugie - skąd się bierze miód? Podobnie jak minister rolnictwa nie masz o tym pojęcia?

Już cię lubię. :)

Poza tym jesienią polecam chlebek z miodem oraz ciepłe mleko.

To, że ty jesteś głupi i nie potrafisz odpowiedzieć na proste pytanie, to nie boli, ale jeśli minister rolnictwa nie wie, jak powstaje mleko i skąd się bierze miód, i jeszcze wyśmiewa innych, to już tragedia.

:)

Krowy rolnik nie gwałci, tylko inseminuje albo dopuszcza byka. Jak krowa nie da, to byk jest bez szans. A miodu się nie kradnie, bo pszczelarz za niego daje rojowi ul, ramki i cukier, że o lekarstwach nie wspomne. Miastowe dzieci, co krowy znają z reklamy czekolady. G..no wiecie na ten temat.

Panie ze wsi, a pszczółki zgadzają się na tę transakcję? Nie bądź śmieszny, człowiek kradnie ten miód jak niedźwiedź. Nie widzę w tym nic złego, ale nie widzę też powodu, by mówić, że jest inaczej. Podobnie jest z produkcją mleka. Byczek na krowie to obrazek iście wiejski. Ja piszę o przemyśle mleczarskim - poczytaj sobie o inseminatorze. Jak zwał tak zwał, ale to sztuczne zapładnianie krów jest znacznie bardziej popularne niż dopuszczenie byka. Z wiadomych przyczyn - nie jest to proste. Poczytaj też o tym czy krowa cierpi jak zabierają jej cielaka zaraz po urodzeniu.

Powinni wymyślić jakieś formularze zgody na przekazanie miodu dla pszczół.

Psycho, miałem kiedyś w pasiece ponad 100 uli i nie uważam, żebym coś kradł. Wręcz przeciwnie, korzyści są wzajemne. Krów nie miałem osobiście, ale umiem odebrać poród, a nawet odwrócić cielaka łbem do przodu. Widziałeś kiedyś taką inseminację? Zwykle krowa jej nawet nie zauważa. Nie wiesz o czym mówisz.

Ja nie piszę, że mają być umowy. Piszę tylko, jak to wygląda w praktyce. Miód bardzo lubię i często spożywam, ale wiem skąd się bierze. Podobnie jak zapładnianie krów w przemyśle. Wordek gdybyś zgwałcił i zapłodnił kobietę też pewnie by nawet nie zauważyła i poczuła. Ale nie oznacza to, że robisz dobrze.

Poziom wypowiedzi godzien tęczowego działacza KOD-u. Uspokajam. Nie ma takiej potrzeby.

Psycho ty chyba masz coś z głową, pszczoły nie leczone od warrozy mało kiedy wychodzą z zimowli, gdy brak pożytku bez zakarmienia osypią się z głodu jak również bez ingerencji pszczelarza i wymiany matek na łagodne konkretnej rasy staja się agresywne, matki hodowlane (reprodukcyjne) kosztują po 500-800 zł za sztukę. Bez pszczelarzy być może pszczół już by nie było. Zgwałcona krowa? Przecież to zwierze które ma dawać mleko i cielaki. Byk ma do niej w zaloty z kwiatami przychodzić? Widać na wsi nigdy nie byłeś a życie na niej znasz z opowieści dziadków!