Ambasador okupującej nas w latach 1944-53 Rosji, a później kontrolującej nas w latach 1953-70, nigdy nie odważył się na takie zachowanie. Amerykanie zwariowali. Z sojusznika zrobią sobie najgorszego wroga, z oponentów Niemiec i Rosji zrobią największych ich przyjaciół, zwłaszcza Rosji. Czy służby Stanów nie działają?

"Pani ambasador powinna zastanowić się nad tym, co mówi do narodu, który ma ponad 1000-letnią historię, który przeżył naprawdę ogromne dramaty w swojej historii, a też był przedmurzem chrześcijaństwa i cywilizacji łacińskiej w wielu przypadkach, choćby w przypadku bitwy warszawskiej, wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r. – Mówienie, że jesteśmy po złej stronie historii, nie powinno przychodzić na myśl komukolwiek, nie tylko pani ambasador Mosbacher" – dodał buńczucznie Czarnek.