Jesli bank nie przedstawi dowodu, że bylem w jego siedzibie i podpisałem cokolwiek osobiście to nie ma o czym gadać. To jest jasne i logiczne. Może a nawet powinno być to nagranie z monitoringu i grafolog. Jeśli tego nie jest w stanie udowodnić to może się walić na ryj, bo wałek zrobił ze złodziejem jego pracownik i niech sobie dochodzi od pracownika, który nie dołożył należytej staranności, żeby to sprawdzić.

Jest to prawda! Bank znajomej odrzucił wniosek o kredyt na remont dachu. Gdy jej skradziono dowód i zorientowała się po paru dniach, ktoś w tym samym banku uzyskał kredyt na jej dane, w wysokości 40 tyś.zł. Na szczęście dobra kancelaria adwokacka załatwiła sprawę, dobrze na ty zarabiając. Jak to możliwe? Cuda, żyjemy w kototalibanie.