Mickiewicz i Piłsudski też wyrażali się bardzo niepochlebnie o Polakach. I bardzo dobrze, jeśli krytyka jest uzasadniona. Czy Polacy są głupi? Przynajmniej dwa zdarzenia wyborcze z ostatnich lat dowodzą słuszności tej tezy: wynik wyborczy Stana Tymińskiego w wyborach prezydenckich w 1990 roku oraz wybranie PiS na drugą kadencję w 2019 roku. A poza tym: "Kto się złym czuje, tego zarzut wzruszy; Cienia się swego boi hipokryta, Gdy go wewnętrzne przeświadczenie głuszy; Ubezpieczona w niewinności swojej, Prawdziwa cnota krytyk się nie boi." - bp Ignacy Krasicki.

Ze swojej strony dodam, ze jestem ateista (agnostyk) i to mój wybór, którego nie narzucam innym. Szanuje jednak ludzi, ktorzy maja inne podejscie do tej sprawy. Wiara to nie kościół katolicki.

Tom30410 - Ludzie mają prawo wierzyć w co chcą, ale nie za moje pieniądze.

Franek o czym ty mowisz? Wierzyc nie za twoje pieniadze? Ty w ogole zrozumiales co napisalem? W jaki sposob czyjas wiara kosztuje cie pieniadze? Masz ochote wyjasnic swoj proces myslenia?

dopóki kosciół nie finansuje się z datków wiernych, tylko z budżetu państwa każdy dokłada, czy chce czy nie. w taki sposób, że z państwowych, a więc każdego, pieniędzy, finansowane sa pensje kapelanów, ketechetów, emerytury i renty. a fundusz kościelny? jakby tego było mało, to jeszcze i zdrowiem można zapłacić, jak się prawo wyznaniowe ustala dla wszystkich...

Pisałem, ze kościół to nie wiara ale wy tylko potwierdzacie regułę, że Polacy nie czytaja ze zrozumieniem. Podejrzewam, ze wiekszosc z was czyta wyraz po wyrazie, literujac na głos bez rozumienia całości. Do tego nie czytacie całości a kilka wyrazów pierwszej linijki tekstu bo więcej was poprostu męczy. To nie obelga a fakt. Wiara nie wymaga chodzenia do kościoła ani dawania na tacę. To, że Polska jest stolica średniowiecza nie jest wina wiary a ludzi rzadzacych i obłudnego kościoła. Nie dziwne, ze jest źle patrzac na komentarze. IQ z wiekiem nie rośnie

jakoś tu sobie wierzą, zapisani są, i ta wiara nie skłania ich do wypisania się chocby, lub protestów pod pałacami biskupimi. są współodpowiedzialni, skoro to w ich imieniu zbydlęcenie się uprawia, a oni na takie wycieranie sobie mordy nimi nie reagują oburzeniem dogłębnym. niezauważenie tego związku logicznego toteż fakt, przemawiający za gambitem dobrego ateisty. ludzie spali na mchu, jedli półsurowe mieso i się nie podcierali od tysiącleci, i co? słuchaj, Gienia, świat się zmienia:)

to jest wina wiary: wiara ta mając się za jedynie prawdziwa właśnie z racji tego samozachwytu deptanie innym po głowach usprawiedliwia, bo i tak im to na dobre wyjdzie. to prosta konsekwencja. wierz sobie w stołową nogę. g.no to kogo obejdzie. dopuszczalność aborcji czy handlu kogoś do czegoś zmusza? zwyczajnie bredzisz i przemycać fałsz próbujesz w zdaniach następnych. nie dosłownie? a po czym poznajesz, które kawałki? wolno sama wiarę uważać za głupotę? przykro mi, ale nie da się delikatnie tego powiedzieć: chciejstwo nad fakty to głupota.

wiara to nie kosciół katolicki. musisz im to powiedzieć:)

zobacz encuchlikę Dominus Iesu... tam masz wyłożone, dlaczego wiara najpełniej się wyraża właśnie w kk. co prawda, trochę inaczej wierzący również się mają za tych najbliższych "prawdy" wysnutej z niedosłownie traktowanej książki, zaleznie w których miejscach dosłownośc uznają, i która książkę wezmą. po tysiącach lat ludzie przestają wierzyć, a podejście całkowicie ignorujące ta materię nie grozi wymyślnym zgonem z ręki "wierzących". nawet ich opinia się zmieniła, na ogół. z wiarą jak z astrologią: proszę bardzo, tylko że łatwo się to zagospodarowuje, a podstawy idiotyczne.

Tom - tak, ludzie mają prawo wierzyć, a inni mają prawo to komentować (jeszcze mają takie prawo w tym kraju). I gdzie autor tu komuś coś narzuca? Nie chcesz, nie czytaj; nie chcesz, nie rób tego, co sugeruje autor. Piszesz, że wiara to co innego niż religia i jest to oczywiste, ale zapominasz, że jedno z drugim jest ściśle sprzężone (przynajmniej u ogromnej większości ludzi). Wiara generuje potrzebę przynależności do wspólnoty wyznaniowej, a religia rozpala atawistyczną potrzebę wiary (choćby przez straszenie wiecznym potępieniem itp.).