Mam kolegę, bardzo wierzący chrześcijanin (ale nie katolik). Kiedyś powiedział mi "el z wiarą jest jak z tym prądem w gniazdku. Możesz sobie w niego wierzyć lub nie, a on i tak cię popieści jak wsadzisz tam łapę. Widzisz mój drogi, odpowiedziałem, różnica między wiedzą a wiarą jest taka, że ja wiem że ten prąd w tym gniazdku jest. Nie potrzebuję w to uwierzyć. Dlatego nie zamierzam pchać tam swojej łapy". I powiem tak: Przedkładam wiedzę nad wiarę, zawsze wolę o czymś wiedzieć niż przyjmować to na wiarę.

Skocz, nie wiem czy przeżyję, ale nie opierał bym tego na wierze, raczej na nadziei. Co do wiedzy, owszem, jej stan jest taki jakie są nasze możliwości poznawcze. Lecz w dalszym ciągu powtórzę, wole wiedzieć niż wierzyć.

Z tego wyzszego poziomu imwektywami wobec innych,jak cie na matactwie przylapia? Czy z przekonania o wlasnej racji? A moze to nadzieja na wykastrowanie przeciwnika w dyskusji? Oczywiscie, ze w cos wierze, np. w godnosc osoby ludzkiej, co mnie przed inwektywami powstrzymuje. Ale sam wybieram, w co. A ty, tvhorzu, zrodla i odpowiedzialnosc poza soba lokujesz.

Przypuszczam, że jakieś 30% społeczeństwa jest nie douczona. Niedawno pewien 25 letni młodzieniec, chwalący się maturą, stwierdził że NSDAP to ubezpieczalnia, podobnie jak NFZ, inny geniusz, motywując wniosek o awans (napisany odręcznie - warunek), popełnił tyle błędów ortograficznych, że aż oczy bolały. Całe mnóstwo chwali się nieprzeczytaniem żadnej książki w życiu i jest zdziwiona że Słowenia i Słowacja to nie to samo. Narodem głupim, łatwiej się manipuluje. Wie o tym kościół, wie o tym PiS.