„Wielkie Ułaskawienie” to ostatni akt w tej ponurej operze mydlanej, którą Andrzej Duda gra dla swojej politycznej rodziny. Jeszcze tylko te podpisy, jeszcze tylko te pieczątki — i można spokojnie odejść w cień, wiedząc, że najbliżsi towarzysze mogą spać spokojnie, a ewentualne wyroki sądów można będzie oprawić w ramki jako pamiątkę po „dobrej zmianie”. Ale czy wyborcy dadzą się nabrać na tę ciszę przed burzą?

I kto miałby być na tej liście? Cała PiSdzielcza mafia faszystowska? Bo chyba nikogo z tych bandytów jeszcze nie skazano, a to pokazuje na przykładzie prawdziwych patriotów, pierwszych więźniów politycznych złych sądów, czyli ceraty i termostata, że takie ułaskawienia na wyrost, to sobie może wydawać. Na Węgrzech, w Korei Północnej, czy u kacapów albo na Białorusi. W tym kraju i tak by po nich przyszli i ich zamknęli, jakby był wyrok.

@kacycalessin - czy Karolina Gorczycka to Twój kolejny nick?

Czy ktoś jest, k-wa, zdziwiony?

Ale, uwaga: cała operacja ma jeden kluczowy warunek — wszystko zostanie ogłoszone dopiero po drugiej turze wyborów prezydenckich. Dlaczego? Bo ujawnienie tej farsy wcześniej mogłoby pogrzebać szanse kandydata prawicy, Karola Nawrockiego, zanim jeszcze dobrze rozpocznie się kampanijna dogrywka. — Gdyby Duda ogłosił to przed wyborami, Nawrocki nie miałby szans dostać się nawet do drugiej tury. Dlatego ustalono, że wszystko pójdzie dopiero po wyborach. A wtedy hulaj dusza, piekła nie ma — słyszymy od kolejnego źródła bliskiego Pałacowi.