Komentarze użytkownika Carat

Nie wiem, co za "krętorogi" wołacz PO mnie zminusował, ale dla tych co potrafią sprawdzić - po IP widać, że mieszkam na Litwie!

Czy to wymaga komentarza?

W końcu najbardziej zainteresowanym był TW Bolek.

Avalons3 - ja w przeciwieństwie do Ciebie minusować nie będę, ale ... ile Ci za te wPisy wpływa na kOnto? Niemniej cieszy mnie, że wiesz kim był TW Bolek. To po pierwsze. Po drugie - sam przyznajesz w jaki sposób TW Bolek doszedł do władzy i (Twoje niedomówienie) jak za tą pomoc podziękował. Po trzecie - kup sobie słownik. Albo poproś o to PracOdawcę.

Nie odPOwiedziałeś, ile Ci płacą! A co do upadku - po tych wyborach upadną i Twoi PracOdawcy!

Avalons3 - przed chwilą zauważyłem, że złapałeś kolejnego minusa. To nie byłem ja. Niemniej widać, że wielu nie lubi klakierów, hajterów i ... innego g...a . ;)

A w krematorium zatrudnić kobiety.

Mój pies jest czarny, ale chyba też pasuje.

Po co zaraz do USA. O wiele bliżej jest miasto leżące po dwóch stronach Nysy Łużyckiej. Po polskiej stronie jest jak przedstawiasz, a po drugiej ... . Wiele ulic w centrum miasta nie ma nawet namalowanych pasów. Jeżeli jeszcze dodać, że tam samochody w dzień nie muszą ulicy oświetlać, to jest już tym bardziej kontrastowe.

Ja też.

No i tu i teraz ... . Straciłeś jeden punkt poparcia. Dla mnie Bolek, to jest Bolek! Nawet tak nazwałem swojego psa. Tylko nie wiem, czym on na to zasłużył.

I sterowanie "z tylnego siedzenia". Ile razy jeszcze?

Jemu "do buzi" to już tylko ryba weźmie.

Radzio za SWOJE, to innych nie jada.

Popieram moją przedmówczynię - pewnie masz płacone za każdą linijkę tekstu.

Ale brykę ma dużą.

Ale i tak wszyscy ci komuniści kosztują rocznie mniej niż miesięczne obiadki "antykomunistów".

Czy wiesz, że to są szaszłyki i szaszłykownica? Na wschód od Buga grilowanie dopiero dociera, natomiast pieczenie szaszłyków było niemal "od zawsze".

Każde miejsce jest dobre ;)

Od paru lat nie mieszkam w Polsce, więc interesowności proszę mi nie zarzucać. Niemniej w pierwszych miesiącach pobytu "na obczyźnie" będąca w Polsce moja "pani" - czyli nawet nie żona - bezproblemowo zmieniła umowę w salonie znając wyłącznie moje dane i kod abonenta. O żadne pełnomocnictwo nikt nawet nie pytał. Czyżby to był inny Orange?