Komentarze użytkownika manekh

ciekawe jakich okolicznościach autor zdjęcia je zrobił;) i ile zapłacił? sądzę, że niewiele, bo i nie ma za co

Przecież gołym okiem widać, że ktoś mocno przerobił tą fotkę. Nie powiem - zabawna, ale gdzie tu wiocha?

HA! zawsze chciałem to zrobić, ale nigdy nie odważyłem się iść tak wolno;)

przecież tam nic dziwnego nie ma. Wiochą to jest widzenie wszędzie robiących loda lasek;)

O kurcze, autobus którym jeżdżę "na miacho", a czasami też wracam, chyba trzeba zacząć się bać, bo konfidenci z telefonami komórkowymi nigdy jeszcze nie byli tak blisko:(

Dzięki temu jest taniej. O jakieś 1,5 %.

Zwykła fotka z haloweenowej imprezy.

Ha! niezła wiocha, ale miasto chwali się wieloma kilometrami ścieżek rowerowych oddanych do użytku rowerzystów;) wyznaczonych z ulicy, przy pomocy jedynie białej farby, hehe;) ścieżki rowerowe nie powinny być częścią jezdni, a osobnym tworem.

wiochą i żenadą jest nie móc iść z dzieckiem na mecz? a próbowałeś, byłeś kiedyś na meczu, widziałeś jak ktoś się napierd... czy po prostu tak jest, bo tak jest, a że tak jest to wiesz z telewizji?? Tusk złapał chwytliwy temat przed Euro, z pomocą mediów nagłośnił kilka incydentów i wspólnie wbili ludziom do głów, że kibic to bandyta i trzeba z nim walczyć, Ci którzy nie chodzą na mecze to podłapali, bo pasuje to do ich wizji świata. Banalne, ale skuteczne, bo w ten sposób odwrócili uwagę od siebie.

kolejny głos wszechwiedzącego internauty, który nie chodzi na mecze, a wie bo widzi w telewizji

nieprawda, jakby media takich incydentów nie nagłaśniały i nie wyolbrzymiały to wtedy by o tym nikt nie mówił. Podkreślam to incydenty, niezagrażające żadnemu postronnemu kibicowi. Jakbyś był na kilku meczach to byś wiedział, że rozróby praktycznie nie mają miejsca, a nikt nie idzie na mecz po to by się napierd...

To są Poznańscy kibice, to po pierwsze, po drugie grupa jest wyraźnie zorganizowana, nie widzę związku

znowu mylisz pojęcia, rozpisujesz się o pseudokibicach, którzy robią rozróby i zasłaniają się barwami albo żulach, którzy udają kibiców by wyżulić na winiacza (hehe, flary, granaty gazowe, to ok, ale na oprawy są zbiórki, kto pożycza na pałkę, albo kastet, ten moment był naprawdę świetny;) ja o poznańskich kibolach, którzy nie napierdalają ludzi, nie żebrzą na ulicy, nie noszą kastetów itp, a chodzą na mecze i dopingują. Zapewniam Cię, że ci pierwsi mają niewiele wspólnego z ostatnimi. Coś jak żul-Punk żebrzący na ulicy do kolesia, który lubi posłuchać rocka i poszaleć na koncercie.

ręce opadają. Są w większości? ogromna część to studenci i licealiści, na Lechu jest sektor "duszyczki" na którym co mecz jest kilkaset dzieciaków z rodzicami, wielu moich kumpli chodzi na mecze, każdego stać na to, jedni dopingują, inni nie, ale żaden z tych, którzy pracują na budowie nie chodzi regularnie na stadion (choć też znam wielu) im się nie chce, wolą obejrzeć mecz w fotelu, przy piwku. Niewiele wiesz, a powtarzasz stereotypy. Szkoda, że jest tak wiele takich osób.

W Poznaniu się z tym nie spotkałem, choć mieszkam w najbardziej "bandyckiej" dzielnicy, a mieszkałem w drugiej najbardziej "bandyckiej" to nikt, nigdy mnie nie zaczepił z zamiarem obicia mi gęby, choć wiem, że tego typu incydenty zdarzają się czasami, każdy to wie, ale niewielu miało okazję z tym się spotkać. Wierzysz w to, w co chcesz wierzyć, nie w to co widzisz.

ale widzę postęp, nie piszesz już o stadionowych bandytach, którzy chodzą na mecz po to by się naparzać, a o hołocie, która szuka draki dla rozrywki. Zawsze tacy się znajdą, u mnie na wiosce łatwo było dostać po pysku za długie włosy, albo glany, wyzywali od brudów i lali po mordzie. Na zadupiach takich pełno. Jednak przyjąłeś do wiadomości, że stadion to inna para kaloszy, a to już coś;)

od kilku lat mieszkam w Poznaniu, ale wychowałem się pod Poznaniem, mieszkałem tu w dzielnicach okrytych najgorszą sławą, ale nigdy mnie nie zaczepili, choć często chodzę po dzielnicy po zmroku, może przez to, że jestem spory. W Poznaniu nie ma problemu z klubami, bo jest tylko Lech, Olimpia już nie istnieje, a Warta nigdy nie budziła takich emocji. "Na Kolejorzu" już od wielu lat jest spokojnie i bez awantur, zarówno na stadionie, jak i pod, choć w latach 80-90 nie było tak różowo.

bo to kulturalni kibole, nie jakaś hołota.

nieprawda, w Poznaniu znaczy to coś zupełnie innego niż w Warszawie.