Komentarze użytkownika gruzawik

na latarni?

i też dzieci w to wciągają...

2+2=4

ile wyjdzie tyle wyjdzie, na co drążyć temat? ;)

ja tam się nie znam, ale zawsze lewica będzie mogła wołać, że kasę dla Polski uratowali, jak się prawica pożarła, a że potem piss ukradł, to i cóż mogliśmy zrobić? cóż robić, na złość mamie odmrozić sobie uszy? jednak niesmak trochę pozostaje...

dzieci mamy. i tą chwilę właśnie. żeby być konsekwentnym, a także w razie gdybyś znalazł naśladowcw, podaje numer konta do wpłaty:86986876463466779080-

ajwaj...

z paleontologii.

wiadomo, czy był potop, wymagający ewakuacji zwierzaków&co, bo wszystko wyginęło? bo jakiś tak dyskretny, że nikt nie zauważył, w tym sami do potopienia przeznaczeni. paleontologia notuje pingwiny, a potopu jakoś nie.

nie trzeba odkrywać wszystkiego, żeby wiedzieć, że pewne rzeczy są niemożliwe. zlituj się martin, i nie wpisuj się w nurt płaskoziemców, opowiadając o milionach lat stażu człowieka na ziemi, interpretując jakieś "ślady stopy". to tak nie działa. ślady są niczym bez znalezisk do których mozna je dopasować. tak jak szympansa nikt człowiekiem nie nazwie, tak samo wspólny przodek to jeszcze nie to, a ok. 1,5 mln lat temu łaził. i to akurat wiadomo. tony znalezisk i wieki roboczogodzin psu w d.pę, byle tylko cień prawdopodobienstwa potopu ocalić. po co właściwie?

człowiek, w takiej postaci, żeby nim się zwać, istniał i się nie zmienił, choć większość zwierząt dopiero musiała powstać. wybitnie odporna na ewolucję bestia. byle cień szansy na prawdę potopu ocalić. nie ma i nigdy nie było tyle wody na Ziemi, wielkie wymierania też zdarzały się w czasach gdy wróbli nawet nie było, żeby o człowieku mogły ćwierkać. nie licząc obecnego. po co komu biologia molekularna, geologia, domagające się dowodów: czytajmy mitologie. smutne, bo to co odkryto mitologie porzuciwszy, jest nieporównanie wspanialsze i prawdziwsze.

skoro "HOMO habilis" to człowiekiem, nie inaczej. spór o nazewnictwo jedynie ilustruje płynność przejścia. dokładnie tak: zbieg okolicznoźści, że książkę kucharską również da się tłumaczyć mistycznie. teleologia. zależy z jakiej perspektywy liczyć: genomy mamy wspólne z bananem w 99%. kwestia optyki. albo w 0,00001. bez punktu odniesienia to nic nie znaczy. martin, prócz znajomości bibli nic o świecie nie wiesz, próbujesz zagrywać gostka latającego po najnowszych odkryciach, ale pojęcia o metodyce pracy naukowej nie masz. a to na pierwszym roku nauk ścisłych leci.

martin, moją wiedzę o biblii możesz uznać za oscylującą wokół zera, zważywszy dezinformację. moją wiedzę o świecie realnie istniejącym, potwierdzonym matematycznie, obserwacyjnie, jakkolwiek zechcesz to zwać, nie jesteś w stanie wiedzą o interpretacji jakiejś jednej ksiązki podważyć. świat odkrywany bez niej zupełnie jest znacznie prawdziwszy, owocny, nawet tak ukochanej nadziei tam więcej... niezawisłej od widzimisię bóstwa. to w jakiś sposób uczciwsze wymrzeć od asteroidy, niż z uczucia rozczarowania bóstwa dyszlowego...

ale masz fajnie, nie musisz na życie zarabiać gmyrając w jakimś paskudztwie, a też ciekawe. bardziej niż mitologia jakakolwiek. no i sprawdzić mozna zawsze.

na złość mamie odmrozić sobie uszy też niedobrze, i pozwolić by kasa przepadła. nie sądzę, zeby sobie ufali wzajemnie, raczej będzie to walka o przyłapanie przedwyborcze na następnym wale. szybko pójdzie, ale nie w tvpiss.

to budynki mają wyznania?

a skarpetka przeszkadza?

tobie dogodzić niemożnością: nawet w suszarni przeszkadzały gacie czy pieluchy, bo nieładne. nieładnych ludzi też ukrywać trzeba? zycie ma też nieładną stronę, a konieczną: ludzie mają gacie, a niekoniecznie miejsce na suszenie ich w skrytości(rozmiar...). upasiony fiszbinowiec też mi się nie podoba, ale co, mam ją patykiem ze sklepu wyganiać, i tak ożarta wystarczająca?

jesli mowa o pokusach, to estetyka chyba nie jest problemem?

o, to on też może tworzyć, i to życie?