Komentarze użytkownika gruzawik

w odwracaniu ogonem nikt Ci nie dorówna, to prawda:) teraz odwróć to: kto komu służy? sprzedawca klientowi, czy na odwrót?

prawo. zamyka mi miejsce pracy w dni, kiedy zapłacą mi lepiej. pracodawca też by dał, ale mu nie wolno. zamiast uczciwych stawek i zdrowych relacji pracodawca/pracownik-zakaz. a co do zmiany pracy: już widziałem ogłoszenia o rekrutacji do marketów. czyżby ludzie, którzy potracili nadgodziny i świąteczne zastosowali się do tej rady? to nie pracownikowi nie odpowiada praca, jakiej pracodawca żąda, tylko prawo im obu zabrania. za trudne?

jeśli chce, to czemu nie? dlaczego mu nie wolno wziąć superstawki, odebrać wolnego kiedy indziej, nadgodzin złapać? skąd rekrutacja? jakiś przymus był? to trzeba zlikwidować przymus, a nie zakazać wszystkim. witaj w normalnym swiecie:)

i tu rola związków. gdybym tu związkom powiedział, że takie coś usłyszałem, to biada mu, szczególnie marketom. problem głównie w marketach, to oni zatrudniają gros pracowników. w PL jest chyba inspekcja pracy jeszcze, tylko kultury prawnej pracowników brakuje. zanim wyjechałem osobiście jedną znajomą namawiałem, żeby się poskarżyła, to by gnój się nie pozbierał, a ona że ojtam, a przestraszona... z tym trzeba walczyć, a nie w czambuł zabraniać. to idiotyzm, wylewanie dziecka z kąpielą.

w UK. własnie dlatego...

skąd się tacy debile biorą? oczami potem za takich świeć, tłumacz, że nie wszyscy Polacy to swołocz i idioci...

punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. i teraz: nos dla tabakiery, czy ona dla nosa?

to musiałbyś być wybitnym nierobem, zeby mieć czas na takie zabawy...

za to niedobór rozumu...

obsługiwany powinien się poczuć, jeśli wewnętrznie uczciwy,a nie gnojarz spod trzepaka. jesli widzę napis: psów i Polaków nie obsługujemy, to ja sam tam nie idę, bo mi to uwłacza. ale chyba za dużo wymagam...

dlaczego? to jego prywatny sklep. wolno mu, co innego gdy jest zatrudniony, a nie daj boze w państwowym... całkiem słusznie chłop napisał, jak kto to popierał, to czego teraz na zakupy lezie?

reaguje agresją? jeśli już, to nie na poglądy, tylko na ich narzucanie wszystkim(to właśnie agresja), w dodatku niekonsekwentne, skoro sam po zakupy jednak przychodzi. a jeśli nie przychodzi, to wiesz: volenti non fit iniura.

to trzeba się zająć przymusem, uczciwymi stawkami, a nie zakazywać w czambuł. tak to wygląda w normalnym kraju, a Ty masz jakby kompleks żaby w studni, że takie rozwiązanie do głowy nie przyszło.

tym się powinny zajmować związki właśnie: uczciwymi stawkami i relacjami zatrudnienia, a nie zabranianiem(sic!) pracy. ja po prostu mogę porównać 2 kraje, bo w obu żyłem i pracowałem, to mi trochę do takiego, binarnego zaledwie, obiektywizmu łatwiej:)

nie. 1, 2 związki, za to silne i rozumne. z tym drugim może być ciężko:)

pamiatką czego? ten duch świety na wody miedzynarodowe nie sięga, albo zapewni połowy i zycie rybom, a plażowiczów przed topieniem, no choćby w zasięgu 50 metrów? gdzie chrystek zdrowy rozsądek zalecał? i gdzie te zalecenia zdrowego rozsądku są stosowane, gdy chodzi o cokolwiek innego prócz ochrony własnego, kleszego interesu? czy utrata miejsc pracy w handlu, wyniki badań embriologicznych, czy zwyczajna przyzwoitość, nie żadająca od osób nie wyznających jakiejś religii podporządkowania się jej normom, to zdrowy rozsądek? czy dś nie zabezpieczy katedry?

i teraz muszą to robić osobiście, zamiast zapłacić komuś świąteczną stawkę. pracownik, któremu sumienie nie przeszkadzało, też nie może. skąd Ty możesz wiedzieć, jakie to ja mam sumienie, przychodząc do mnie jako pacjent? może ja uwazam Cię za szkodnika społecznego? skoro katolikowi wolno, to mi też, dzięki temu wyrokowi. może ja służę Mamonie, i pal diabli zdrowie, byle grosz wycisnąć, a na emeryturach zaoszczędzić? a kufno, nająłem się za państwowe, to jadę po regulaminie, a nie wg. widzimisę. radujmy się wujaszku, prawda?

różnica jest zasadnicza: kobieta zanim wyłacha 2szt to się roztyje, i 3cia się nie nada, a może już i druga. a mężczyzna wytrzeźwieje, zależy od której wieczór liczyć(zima...), albo koledzy wpadną:) kwestia perspektywy czasowej...

taniej, bo?

a jakby jeszcze rekiny były...