Komentarze użytkownika gruzawik

różnie bywa... spadek po mocherze może nie być za wielki, a trzeci odkurzacz raczej kosztów wesela nie pokryje:)

ale kokosy...:)

trzeba więcej kapelanów zatrudnić po szpitalach zamiast rehabilitatorów, niech kobicie zdrówko wymodlą...

aresztować o 6 rano, zabrać telefon, aparat... zwyzywać, pobić... niezbyt dobrze świadczy o władzy używającej Policji. ale czego się spodziewać po ubeckim prokuratorze...

nie, o inzynierze z Białej Podlaskiej. co mnie zeszłoroczny śnieg może obchodzić, zamiast obecnej władzy?

przypominają mi się 4 ewangelie wg marksa i engelsa: dej, bo 1.masz, 2.się należy, 3.bo bieda, i 4. eee, to się nie opłaca... :)

jedź gów.no, kaziu, miliony much nie mogą się mylić:)

kredens i MAN

a bąk w słoiku którego jest stopnia?

tak jakoś ręce go swędziały....:)

głupia, szczepionke p.grypową przyjmuje się w sprayu donosowo... skoro już pomyliła aplikatory, to chociaż gdyby drogi podania się trzymała...

bracia k., maciar...

znaczy, lampka wina czyni alkoholikiem? bolek przy sobocie narkomanem? poza tym zgoda: co komu do tego, czym sobie obywatel mózg wysmaża?

no więc psychiatria twierdzi co innego: nie jest wazne ile, jak często, czy też regularność. ważne jest, czy zastępuje i zaburza inne funkcje społeczne. krótko mówiąc, czy rezygnujesz lub zastępujesz inne aktywności ta jedną, czy dochodzi do konfliktu. na tym polega zależność, od czegokolwiek. jesli więc jesteś trzeźwy w pracy, prowadząc wóz, opiekując się dziećmi czy przy jakiejkolwiek innej czynności kiedy trezwy być masz, to żaden z ciebie alkoholik czy narkoman. oto słowo psychiatrii... dzyń:)

ano nie tak: pytałem o lampke i bolka, w kontekście uzaleznienia. to jakbys stwierdził, że brak sportu prowadzi do otyłości, więc każdy kto spędza sobote na kanapie jest grubasem. prowadzenie do jakiegoś stanu a stan sam w sobie to różne sprawy. regularność nie ma nic do rzeczy, bo wtedy południowcy pijający regularnie wina do obiadu to alkoholicy, wg Ciebie. nb. z punktu widzenia farmakologii herbata też jest narkotykiem... tyle, że legalnym. ćpiesz? :)

do czasu? do 90tki? widzisz, Indianie żuja kokę, a się nie uzalezniają. dlaczego? bo inny cel: nie rozrywkowy, zastępujący zabawę, wcierający się w szlaki dopaminowe, tylko utylitarny, podnoszacy wytrzymałość. oczywiście, regularność sprzyja, ale nie bądź mądrzejszy od psychiatrii, ok? nie ma mowy o uzaleznieniu, dopóki można przestać, a można, dpóki nie powstanie skojarzenie w głowie, że bez tego żyć się nie da. efekty fizyczne to sprawa późniejsza. najpierw się psuje głowa.

ja sie kłócę? dospiewujesz coś do uzytkowania substancji, żeby tylko podbudować sobie ego, żeś lepszy, bo nie używasz. uzywaj, nie uzywaj, nic jednak nie daje Ci podstaw do nazywania ludzi alkoholikami lub ćpunami, bo okazyjnie używają tego czy owego. psychiatria jedno, Ty swoje. znam kilku delikwentów prezentujących piękny zespół abstynencyjny od czasu do czasu, jednak ani nie wymagają oni terapii ani detoksu: cierpią z godnościa, bo idą do pracy za 2 dni. uzywanie substancji nie koliduje u nich, w główce wszystko gra:) południowcy częściej alkoholikami niż np. Polacy?

lubić, a musieć to różne sprawy, z paragrafem 22 mi tu nie wyjeżdżaj, bo ja trochę za dużo pracuję, żeby miec kiedy, mogę sobie lubić. ilu tam alkoholików na południu... piją, kiedy mogą, a nie musza. także psychiatria do nich ma daleko. musiałbyś jej trochę liznąć, żeby odróżnic uzaleznienie psychiczne od fizycznego. fizycznym zajmuje się toksykologia. nie psychiatria, dzyń:) uzywanie MOŻE prowadzić, podobnie jak narciarstwo do złamań, jednak narciarzy nie nazywasz samobójcami, masochistami, czy czym tam. faktem jest jednak, że durniowi nawet mleka nie wolno:)

nie wiem, czy zauważyliście, że katolicki bóg jak kogoś kocha, to mu wp..ol spuszcza... dzieci niepełnosprawne kocha, męczenników, różne niedojdy...

ale ty dobrego domu nie możesz zaoferować, więc nie skorzystasz...