Komentarze użytkownika gruzawik

a który by tam nie siedział, to jedyne co z tego mamy to udój. i gnój w głowach.

Moskwa i Bruksela też. zdarzało się? a kiedy?

dokłądnie: pognać popleczników fiutina, watykańskich sprzedawczyków...

Hokku, to zakrawa: w jednym miejscu piszesz, że do religii racjonalizmu stosować nie wolno, bo to na nic, z czym się zgadzam. w innym racjonalnie próbujesz religię jakąkolwiek uzasadniać... to właśnie skutek tego konfliktu: świat obserwowalny nie wskazuje i nie może wskazywac na istnienie bogów, bo by bogami być przestali, a wiara stała by się wiedzą. toteż religia skazana jestna banicję coraz dalszą z racji właśnie takich założeń, zbyt głęboko wpisanych,by teraz próbować na grobem rozpaczliwie żenić jedno z drugim. Aborygeni tak robili, ze złym skutkiem kulturowym. przetrwali, to tyle.

dajcie spokój, ni pies, ni wydra, ale przygłupy wyborowe. niezależnie, jak ich zwał. ustalmy nowe kryterium przyzwoitości: nie głosuje się na piss. na cokolwiek innego, ale nie na TO.

toteż sam fakt urodzenia w Polsce też Polakiem nie czyni? serwilizm wobec obcych państw wyklucza, a nawet fakt wydania pierwszego wrzasku poza administracyjnymi aktualnie granicami Rzeczpospolitej też nie dyskwalifikuje?

a kiedy to Polacy w gettach mieszkali?

więc to jedni Polacy wobec drugich tak... wiecie, ocenianie ludzi postawionych w nieludzkiej sytuacji nie wydaje się najszczęśliwszym pomysłem.

owszem, lepiej pozostać przyzwoitym. pewnie za bardzo wysoką nawet cenę. trudno jednak oczekiwać, że w masie ludzkiej nie wypłyną szumowiny.

należy pozwolić mu usiąść w dogodnym miejscu i porządnie trzepnąć. porządnie, bo pancerny.

dzisiaj rozumkiem się pracuje, a nie grzbietem, toteż cherlawość zawsze jest względna: nie takich gierojów i byczków zarazy skłądały do piachu. w ramach rozwijania tej selekcji swoje dzici zawołaj, i wyjaśnij im, że jakby coś się stało, to pora umierać, dla dobra gatunku, a dopiero potem zalecaj innym.

inne rzeczy wynikają z asertywności: choć żebrakowi współczuję, to jałmużny nie dam-bo przepije, a powinien z pomocy systemowej korzystać i żebractwo porzucić. podobnież osobnik, co jak akwizytor łazi, może liczyć jedynie na stanowczy odpór. zważywszy, że reprezentuje taką anie inną instytucję, to i tak grzecznie i łagodnie, szczególnie, gdy wie gdzie go nie chcą, a dalej łazi.

można po prostu nie mieć ochoty? prawo do spokoju bez nagabywań religijnych, to tak wiele? ma swoje owieczki, niech tam chadza.

sztuka, szczególnie, jak się wie, na co się patrzy.

a ktoś uznał ten akt prawny?

a po co ktoś do tego? to typowy przykład personifikacji tam, gdzie kończy się wiedza. dawniej ktoś puszczał piorun, teraz ktoś naciska guzik... są przekonani, za pozwoleniem. to nie wiara, tylko szacowanie prawdopodobieństwa na podstawie danych, takich, jakie są. taki odwrót poza granice poznania źle wróży wierze, jak niżej.

a taka odpowiedź jak "nie wiem" to przez gardło nie przejdzie? trzeba coś wymyślać? zamiast się może i dowiedzieć, pewnego dnia. mam wyobrażenie krokodyla na piachu, szczodrze otwierającego paszczę małym wróbelkom... ale to na pewno jest odpowiedź? dlaczego mam do takich wniosków dojść niby? możesz ciąg logiczny naświetlić?

odłożyłeś przyczynowość na chwilę, kiedy o o boga szło. dlaczego? to tylko oddala pytanie, nie dając odpowiedzi na przyczynę boga. a tymczasem przyczynowości się domagasz. ten argument jest tak samo kulawy jak i inne na poparcie tezy istnienia. wymyśliłeś coś, co przyczyny nie potrzebuje. ponieważ wszystko potrzebuje. czujesz ten dysonans? gimbazą zajechało od ciebie właśnie, bo gdybyś poczytał, to byś wiedział, ze ten argument za istnieniem został do cna skrytykowany i nic nie wart właściwie.

nie prostszy taki ciąg logiczny: jeszcze co prawda nie wiemy, jaka jest ostateczna przyczyna dlaczego coś jest, a nie nic nie ma, ale w tym co jest nic nie znaleziono, toteż lepiej poczekać na sensowne odpowiedzi, zamiast wymyślać ładne zakończenia bajki w miejsce oryginalnego, ale nie znanego jeszcze.

bezdowodliwe założenie, że przyczynowość nie może być kołowa. że rzeczy nie zdarzają sie same z siebie. że z przyczynowości wynika potrzeba pierwszej przyczyny, co sama przyczyny nie ma, a tym samym potrzebę przyczynowości narusza. i co zostaje z takiej mechanistycznej logiki? a dlaczego same z siebie rzeczy by się zdarzać nie mogły? pozostajesz w makroświecie, gdy podskórnie mnóstwo procesów przebiega samorzutnie. bez udziału tajemnych sił, jak to witalistom się śniło.