Komentarze użytkownika gruzawik

no to jakbyś zachorował, to kładź się do jamy od razu, w imię wzmacniania genotypu populacji:)

ależ ma, z biologicznego punktu widzenia, z punktu widzenia społecznego i indywidualnego jednak nie. widzisz, jestem pożytecznym członkiem(tak!) społeczeństwa, a w dzieciństwie bym się kopytkami nakrył parę razy. obecnie zdrów, tyram jak kuń na swoją i dzieciaki. zdrowe z resztą. i jak tu wybrać, kogo leczyć, a nakim kreskę postawić? wszak nie ocenia się ludzi po sile zgryzu albo tężyźnie w giczołach, a po tym, comają w głowach. a to trudno tak zgadnąć w związku z chorobami na jakie zapadają...

owo sumienie mają również zwierzęta, to kwestia rachunku: na co nas stać, a na co nie. w 18 wieku umierało 75% przed osiągnięciem dorosłości, ale że regulacji urodzeń nie było, to jakoś to szło. myślisz, że wtedy "sumienia" nie mieli? a co do genów: o ich wartości decyduje środowisko-im trudniejsze, tym ściślejsze restrykcje. i "upośledzenie" w dobrych warunkach może się okazać pożyteczne, w dalszej perspektywie. ponieważ ewolucja perspektywy nie posiada, to warunki muszą dopuszczać chwilowe rozluźnienie rygorów przeżywalności. toteż pal 6 futro, gdy mózgownica pozwala się

mało kto raka dożywał, prędzej na zapalenie płuc wykitował, do zawału znów opasłość predystynuje, a gdzie tam kiedyś opasa znalazłeś... 98% tyrało fizycznie, byle nogę złamał, to po nim, bo pomysł unieruchomienia złamania na miejscu powstał w okopach I WS, więc delikwent wykrwawiał się wewnętrznie, o zakażeniach wspominałem... dodajcie sobie niedożywienie, brud, i mamy komplet punktów:)

jak będę w tenkraju nastepnym razem, to sobie postoję z szubienicą z rydzykiem i paroma innymi... ciekawe, jak długo potrwa, zanim Policja jednak uzna, że jest od oceniania zgodności z prawem mojego postępku.

masz rację pibi, nie będę się zniżał...

wszak okólnik De crimen solitationis sygnowany przez wiadomo kogo nadal obowiązuje. nie ma co płakać po papieżu, lepiej, że więcej takich dokumentów nie spłodził...

słabo schował. rozumiem, wzburzenie...

może być, że ruski, ale chyba niedługo będzie z mięsem:)

przede wszystkim: co przeżywa takie dziecko! a przecież nie musi tak być, bo może wcale nie zaistnieć... nie chodzi o żadne tam dzieci, rodziców, płody czy cokolwiek: chodzi o władzę-za Orwellem: jak poznać, że ktoś ma nad kimś włądzę? każe mu cierpieć.

w dodatku mężczyźni żyjąc krócej krócej emeryturę pobieraja, powinna więc być wyższa. a komentować należy, bo milczenie weźmie za zgodę, i ani sięobejrzysz, a wprowadzą katolicki szariat, bo wszyscy cicho siedzieli. ponadto, jest to czyn miłosierny wobec niego: skąd dureń ma wiedzeć, że jest durniem, skoro nikt mu nie powie?

amen.

na temat kobiet zdanie mam nie lepsze. doświadczenia własne i znajomych. jeśli jedno pracuje zawodowo, to chyba logiczne, że drugie pracuje w domu?

wtedy oboje, oczywiście. to też praca, choć czasem tą metodą za pracę można by uznać mycie się i oddychanie... innych nie zna, ja też. a samochwały to nie to samo, co ocena z zewnątrz:) luiza, twierdzisz, żeś nie taka, ale trzeba by spytać Twojego, w męskim towarzystwie, po dobrej wódzie, bo inaczej nie powie. po co gębę strzępić na darmo?

no i wyszło szydło... nasz ego ma podstawy: zap..ol całe życie, że nawet człowiek nie zauważa sprzątania czy gotowania, bo to tak normalne jak oddychanie. brak argumentów, więc mały foszek:)

ja z moją mamą sobie co nieco wyjaśniliśmy, bez niedopowiedzeń i pretensji. za dobrze się znamy, żeby coś przed sobą grać:) ale ona raczej z tych co za młodu miały ciężko w życiu, więc robi swoje i nie płacze, jaka to z tego powodu wspaniała jest. a mnie nie wychowała na podnóżek dla jakiejś pipy, kazała mysleć i dbać o siebie, bo jak niby masz coś komuś dać, jak sam nie masz? zdarzają się normalne, ale to chyba jak w d.pę dostana, od dobrobytu to raczej nie mądrzeja. jest też pewien bardzo dla kobiet niewygodny fakt biologiczny, dotyczący neurologii... a raczej dwa. ale to inna historia:)

co ja bym chciał, a jak to wygląda w rzeczywistości, to trochę różne sprawy. podnóżek mi niepotrzebny, a jak traktuję jak równego sobie, to jak ja śmiem! ale pomaga:) przywraca do rzeczywistości. kobiety mają taką skłonność do manipulacji i kombinowania, jak tu za jak najmniej ze swojej strony jak najwięcej uzyskać. taka zaszłość biologiczno-ewolucyjna... długi okres nieporadności dzieci tak to urządził, że trzeba długotrwałej pomocy w odchowaniu. o ile jednak ochoczo powołujecie się na naturę gdy idzie o pomoc, to dla nas naturalne jest szukanie innej, gdy ta się psuje...

bo mamy dzieci, i możemy ich nie zobaczyć więcej, a sądy każą utrzymywać zarówno dziecków jak i poćpiegę. jak wyżej było wyjaśniane. gdyby nie to, to co druga by wyła do księżyca, jak to niedobrze. tymczasem w Szwecji bodajże sądy stosują opiekę naprzemienną, nikt nikomu nic nie winien, kontakt z obojgiem rodziców, same zalety. ale to nie w tymkraju. a co do skakania: układ z profesjonalistką tańszy i uczciwszy:) no i nie tak czasochłonny.

ja też zyję w konkubinacie, jak się zepsuła to pogoniłem, tak samo jak inni robią. jak się naprawiła, to wróciła. ryzykowny? wbrew propagandzie kościelnej guma robi swoje:)

a lepiej jeść tort z kolegami, czy kufno samemu?