Komentarze użytkownika gordonthompson

Europejska policja nie może ich nauczyć moresu, bo będzie płacz o rasizm i złamane kariery. A kolorowy jak je.bnie białemu policjantowi, to z jasnym licem, bez uprzedzeń i w porządku.

Ambroszpp, "Bo jednak nożem (...) zakatrupić drugiego człowieka trochę trudniej". Nieprawda.

Co zrobię? Grzecznie zawołam i podejdę do Ciebie z zapytaniem o kierunek albo o godzinę. Nie będę miał maczety ani miecza dwuręcznego tylko nóż,którego nie będziesz widział. W którym momencie zaczniesz uciekać? Co do wojska, to oczywiste. Nie napisałem, źe nożem zabić łatwiej niż pistoletem, tylko że nie trudniej. Inaczej:)

Nie trzeba się znać, wystarczy pomyśleć."osoba zaatakowana może umieć się bronić" - magiczne sposoby przed atakiem nożem włóż między bajki. Jak chcesz się przekonać, to poproś kolegę żeby "zaatakował" Cię markerem, spróbuj nawet nie odebrać, tylko choćby zapobiec trafieniu. Zobaczysz jaki pokropkowany będziesz. "Ze znacznej odległości" - nie każdy jest snajperem, przeciętny trafi tam gdzie chce raczej przypadkiem niż specjalnie. Strzelanin w USA jest stosunkowo zaje.biście mało, a gdyby nie mieli broni to wariat z nożem zrobi nie mniejsze zamieszanie w małym pomie

szczeniu, np. wagonie metra. A skoro nie zbliżasz się do ludzi na mniej niż dwa metry, to współczuję, jakieś zakupy czy wizyta w urzędzie - koszmar. Nie mówiąc o napięciu bycia cały czas czujnym, wrzody gwarantowane:)

P.s. A gdyby z tych czterech - pięciu, ba, nawet dziesięciu metrów ktoś na Ciebie znienacka ruszył, to raczej nie zdążysz się obrócić i rozpędzić żeby uciec zanim Cię sięgnie. Takie tam teoretyzowanie, ale sam widzisz że to nie jest tak prosto jak myślisz:)

Podźgałby, podźgał. Samoobrona przed nożem to loteria(nawet gdy broni się ktoś, kto to ćwiczy, zaufaj mi), ze sporym wskazaniem na przegraną. Tyle trupów od strzelanin, bo z tego co wiem strzelcy wybierają gun free zones, nie ma kto ich kropnąć w odpowiedzi to sobie strzela jak do kaczek. Ataki bronią białą na przypadkowych też są, weź akbarów w Europie albo nawet czubów u nas.

No właśnie, więc g.., a nie się obronił, a przeżył tylko dzięki szczęściu. Akurat w tym przypadku jak strzelał z wieżowca to fakt, broń by im nie pomogła.

Gdyby ten, co mu kosę ożenił nie był pierdołą, to by też nie przeżył.

Tlenkiem węgla. Dwutlenkiem węgla to pożary się gasi. Lekcja chemii.

"Nie ma czym oddychać", więc uduszenie, nie zatrucie - o zatruciu mowa we wstawce (dwutlenkiem węgla też można, ale akurat w pożarze chyba trudno zdążyć się nim zatruć przed uduszeniem). Lekcja... no właśnie, czego? Czytania?

Tak, kurde. A najłatwiej na ulicy, gdzie płynie whisky. Nie wnikam, co Tobie odcięło:)

A już tam bezsilność. Teraz przynajmniej wiem, czemuś taki mundry - Wikipedia:)

Wiem, że uduszenie gazami też jest określane jako zatrucie... Nieprecyzyjny byłem, kajam się. Zresztą zatrucie nie musi skończyć się uduszeniem - w końcu bardziej zabójczy jest czad (i większy był sens napisać o nim we wstawce), niż CO2. Poza tym zawsze jest czym oddychać, no chyba że pod wodą, w próżni albo jak ktoś Ci ręce zaciska na gardle.

No nie przesadzaj, nadal podtrzymuję mój pierwszy komentarz że wpisanie tu CO2, a nie CO jest bez sensu. Przyznaję, że to był skrót myślowy, do którego można się było przyczepić:)

Pierwotny tytuł wstawki brzmiał "lekcja historii USA".

Run to the hills.