Komentarze użytkownika Meloman1

Spisz sobie na kartce te dane, jak ich nie pamiętasz.

Bo od 300 lat ciągle przychodzą.

Ale kto tu kogokolwiek do czegokolwiek zmusza? Przecież argumentacja z tej wrzutki jest dziurawa jak sito: religia nie zmusza do życia z mężem, który bije. Zabrania tylko uprawiania seksu z innym mężczyzną (ale mieszkać sobie z nim może przecież).

Nie, w cywilizowanym świecie władza stawia instalacje, których obywatele nie chcą, więc je potem przy każdej okazji palą.

Co innego cena, co innego wartość. Czasem za coś bezwartościowego płaci się bardzo dużo.

Jaka znowu spółdzielnia? To jest wspólnota mieszkaniowa, nie spółdzielnia. Jej zarząd się wybiera. Jak ludzie wybrali pazernych, to niech mają pretensje do siebie.

Tak czy tak do piachu. Nie łudź się, że jak się nie będziesz bronił, to przeżyjesz. A wrzutka to typowa robota cybertrolla z wiadomo-jakiego wywiadu. Tak ci przerobią myślenie, że ostatnie gacie im oddasz ze strachu. I jeszcze będziesz dumny, że taki jesteś sprytny.

Maxi, ty jesteś głupszy niż urwane sznurowadło. Człowieka wyrzucili z pracy - w tej sytuacji zarzucanie mu koniunkturalizmu jest skrajnym idiotyzmem.

Nie, myślę, że po tym, jak stracił pracę, opływa w dostatki. Chodzi w złotych butach i je sztućcami z brylantów. W ogóle uważam, że generalnie ludziom, których zwalniają z pracy, nagle zaczyna powodzić się lepiej. Na marginesie: czy kolejne wstawki mogłoby wstawiać twoje sznurowadło? Na pewno byłoby mądrzej.

Dawkins to nudziarz i tandeciarz. W dodatku mało oryginalny.

Popieram: świat bez religii byłby dużo lepszym miejscem. Dlatego należy po prostu zakazać religii, a opornych nawrócić siłą na ateizm. Bardzo opornych - po prostu zlikwidować. Wtedy świat będzie lepszy.

Rodzice nie są jedynym wzorcem dla młodych ludzi. Jest jeszcze wpływ rówieśników, media itd. Często te inne wzorce są silniejsze niż wzorce rodzinne - bywa, że to dobrze, bywa, że źle.

Też uważam, że religia to największe zło na świecie. I gorąco popieram kraje, które religii zakazały, jak Związek Sowiecki, Albania czy Kambodża oraz Chiny w okresie Mao - życie tam było jak niebiańska sielanka, bez całej tej nienawiści, jaką niesie ze sobą religia.

Po pierwsze, prohibicja i zakaz reklam to co innego. Po drugie, dlaczego niby ograniczanie alkoholizmu przez prohibicję to bzdura? W USA, kiedy ją wprowadzono, konsumpcja alkoholu spadła prawie dwukrotnie. PO trzecie, pomysł, że dostępność nie ma wpływu na spożycie, to dopiero bzdura: pomyśl, ile w Polsce konsumuje się marihuany, a ile khatu. I potem zastanów się, dlaczego jednego dużo, a drugiego mało.

Dlatego kiedy Anglik czy Amerykanin przyjeżdżają do Polski, to mówi się na nich "Polish tourists", prawda? Zresztą twoja błyskotliwa myśl o innej "strukturze semantycznej" zgadza się z tą wrzutką. Jeśli obozy były "polskie", to złodzieje są "niemieccy", nie? No i oczywiście Polacy pracujący w UK to, według tej "struktury semantycznej", "British immigrants".

NB duża część z tych, którzy mówią "Polish concentration camps" myśli, że Polacy budowali te obozy, ale dusili w komorach nie swój naród, tylko Żydów. Stąd biorą się protesty przeciwko używaniu takich określeń, zresztą wspierane przez wiele organizacji żydowskich (jak widać, oni też nie wierzą w bajędy o innej "strukturze semantycznej"). Zwróć też uwagę, że ta "strutkura semantyczna" przestaje obowiązywać, kiedy mowa o brytyjskich obozach w Afryce, które są nazywane "British concentration camps in (South) Africa", a nie "African concentration camps&

Ho ho ho... przesiedziałeś kilkanaście wykładów i rozmawiałeś z ludźmi ze Stanów i Niemiec... No no... prawdziwy ekspert! Jak można by się wyśmiewać z tak gruntownej i rzetelnej wiedzy w dziedzinie Sprachwissenschaft? Co prawda nadal nie rozumiem, dlaczego na amerykańskich turystów w Polsce nie mówi się "Polish tourists", ale widać jestem na za głupi i nie mam pojęcia o liguistics.

A bez ironii: twoje osiągnięcia nie robią na nikim wrażenia. Nie wiesz, z kim tu piszesz - może z wykładowcą, na którego wykładzie siedziałeś? Jeśli chcesz dyskutować, pisz merytorycznie, a nie powołuj się na swój (wątpliwy) autorytet.

Wytłumacz mi, postaram się zrozumieć. Czy amerykańskie bazy wojskowe w Niemczech nazywają się "German military bases" czy może jednak "American military bases in Germany"? Dlaczego na brytyjskie obozy w Afryce nie mówi się "African concentration camps", tylko "British concentration camps in Africa"?

Moim zdaniem bajdurzysz. Nie ma tutaj żadnej różnicy w "strukturze semantycznej". Po polsku też można czasem powiedzieć "polskie fabryki Fiata", mając na myśli fabryki w Polsce, ale mówi się tak tylko wtedy, kiedy kontekst jest zupełnie jasny. Zasadniczo "polski" oznacza "polski", a nie "w Polsce". DOKŁADNIE TAK SAMO jest po angielsku i po niemiecku. Słyszałeś, żeby ktoś mówił "Israeli terrorists", mając na myśli arabskich terrorystów w Izraelu?