Komentarze użytkownika homo_sapiens

"nie przeszkadza im (...)" - co za nonsens! To, że ktoś robi mema o KK nie znaczy, że wszystko inne mu pasuje. To, że (nie) lubię kapuśniak, nie wyklucza tego, że mogę też (nie) lubić pomidorową. A wychodzenie na ulicę to nie kwestia "jaj" tylko zorganizowania się. Pisanie komentarzy czy robienie memów tego nie wymaga. Poza tym wychodzenie na ulicę było - w przypadku prawa aborcyjnego czy pedofilii wśród księży (wieszanie bucików na bramach kościołów).

"ludzie inteligentni nie potrzebuja siac nienawisc wokol siebie" - gdzie to wyczytałeś? Widzę po innych wątkach, że dotarło do ciebie, jak durne było powoływanie się na 6-latki rozumiejące teksty na temat geopolityki. Przerzuciłeś się teraz na 12-latki, więc pozwolę sobie zastosować twój żenujący chwyt demagogiczny: twoja znajomość ludzkiej psychiki jest na poziomie 12-latka. Człowiek inteligentny ale pozbawiony skrupułów i moralności może siać nienawiść, jeśli uzna, że jest mu to na rękę, np. w celu zdobycia lub utrzymania władzy itp. Ukierunkowana nienawiść to narzędzie kontroli tłumu.

No proszę, i nagle "ludzie inteligentni" awansowali do rangi "WYBITNIE inteligentnych jednostek". Żenujące. A przykładów jest pełno, szczególnie gdy poczytasz sobie historię XX wieku.

"Przeciez ja nie mam nic przeciwko pedalstwu. Walcie sie w dupe ile wlezie" - po tym i wielu innych twoich tekstach z różnych wątków, utrzymanych na podobnym poziomie, stwierdzam, że dyskutowanie z takim prostackim prymitywem jak ty, to jak dyskutowanie z psią kupą. Nie zamierzam brać w tym udziału, co nie znaczy, że nie będę reagował na wypisywane przez ciebie brednie i dyrdymały.

@gruzawik - jak widać pewnym osobnikom, uważającym się za inteligentnych erudytów, w głowie nie może się pomieścić np. to, że istnieją psychopaci, którzy mogą być bardzo inteligentni, i jednocześnie pozbawieni moralnych odruchów, empatii i uczuć wyższych. Niektórzy przy tym potrafią nie wchodzić w konflikt z prawem i osiągać sukcesy np. w polityce, biznesie czy nauce. No, ale czego oczekiwać po osobniku, który uważa, że ochronę przed wszelkimi chorobami stanowi... zdrowy tryb życia?

Nie zapominajmy też, że mieli wrak Tupolewa od Rosji odzyskać, jeszcze na dłuuugo przed wojną w Ukrainie. Ktoś widział jakieś działanie polskiej dyplomacji (lub armii) w tej sprawie?

A ja mam mieszane uczucia. Z jednej strony osobiście nie mam nic przeciwko drzewom, wręcz przeciwnie. Z drugiej strony jestem zwolennikiem zasady Alexisa de Tocqueville, według której "wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka".

A te "10 lat" to dane jest co do dnia czy z jakąś tolerancją (jaką)? I co, jeśli za 10 lat nic takiego nie nastąpi? Przyznasz publicznie, że 10 lat wcześniej byłeś idiotą, który przepowiadał przyszłość na podstawie filmów sci-fi i pomysłów z totalitarnych Chin?

"Digital ID" to po prostu tożsamość cyfrowa, która funkcjonuje od dawna w wielu krajach i nie ma to nic wspólnego z "wszczepianiem nam chipów". Np. w USA jest powiązana z SSN (Numer ubezpieczenia społecznego). WEF namawia do wprowadzenia elektronicznych kart (podobnych do kart płatniczych) a nie wszczepianych chipów. Poza tym WEF nie decyduje o tym, co poszczególne państwa faktycznie zrobią.

"Nie poswiecisz nawet kilku minut by zweryfikowac" - właśnie zweryfikowałem na stronie WEF. "Internet of Bodies" i "Digital ID" to dwie zupełnie różne rzeczy. Nie znasz nawet terminów, których używasz. I od kiedy to WEF jest międzynarodowym rządem, który decyduje, jakie prawo i rozwiązania techniczne wprowadzać we wszystkich państwach świata?

Przywódcy państw spotykają się z wielu różnych okazji w wielu różnych okolicznościach i w ramach wielu różnych zgromadzeń, np. NATO czy ONZ. Jakoś nie wynika z tego, że wszystkie państwa np. NATO prowadzą jednakową politykę zagraniczną, dokonują identycznych zakupów dla armii itd. O ONZ już nawet nie wspominając - Rada Bezpieczeństwa najlepszym przykładem.

No tak, zapomniałem - światem rządzi korporacyjno-syjonistyczno-masoński spisek. I koncerny farmaceutyczne.

O, i znowu sięgnięcie dna szamba przez żałosne sugestie na temat rzekomego homoseksualizmu rozmówcy, nomen omen z du*y wzięte. "jest to tylko i wylacznie cecha charakterystyczna motlochu, zazwyczaj zyciowych nieudacznikow ktorzy musza wyladowac na czyms/kims swoje frustracje".

Przykład idzie z góry - kilka czy kilkanaście lat temu posłowie PiS modlili się w Sejmie o deszcz. Czy w tym kontekście może dziwić modlitwa osiedlowego kółka różańcowego o światło? ... Europa XXI wiek, jprd.

Uwielbiam to słowo: "samogwałt". Jeden z najlepszych przykładów na to, jak odpowiednio dobrana, emocjonalnie nacechowana nowomowa służy indoktrynacji i praniu mózgów. Nie przypadkiem takie działania w sferze języka występują głównie w religijnych sektach i systemach totalitarnych.

Jest, tylko nie wprost: "obmowa i fałszywe osądy (kapłanów)" - czyli ofiarami pedofilii wśród kleru są... "pomawiani" kapłani. Dzieci natomiast są "współwinne grzechu cudzołóstwa", jak orzekają sądy biskupie.

Kaczyński dobrze wie, że żadnych reparacji nie będzie. I równie dobrze wie, że durny pisowski elektorat łaknie właśnie takich zapowiedzi, podobnie jak w przypadku obietnic sprowadzenia wraku Tupolewa.

Terlecki tak się zachowuje od początku rządów PiS. W jego wypadku to "norma". Wystarczy posłuchać jego komentarzy na temat uczestników wszelkich protestów antyrządowych.

Pomijając wszystko inne, jeśli zarzut jest prawdziwy, to jest nie do udowodnienia. Jeśli zarzut jest fałszywy, to też nie da się tego udowodnić. Klasyczny przypadek słowa przeciwko słowu. Aczkolwiek, pewną przesłanką czy też poszlaką w tym wypadku może być ocena wiarygodności stron, w szczególności fakt, że politycy koalicji rządzącej uczynili z kłamstwa główne narzędzie debaty publicznej.

Kaczyński jest zbyt inteligentny, by wierzyć w te dyrdymały i żałosne wymachiwanie plastikową szabelką, ale wie, że jego durny elektorat w to wierzy. Podobnie jak wierzył w odzyskanie wraku Tupolewa od Rosji. I tu wychodzi cała bezdenna głupota pisowskiego elektoratu, który zachwyca się agresywną antyniemiecką i antyrosyjską retoryką prezesa i jego partii (wówczas jeszcze Rosja nie była jawnie tym, czym jest dzisiaj), jednocześnie wierząc, że dyplomacja pisowska odzyska wrak i zdobędzie reparacje. A może to nie dzięki dyplomacji tylko zastraszeniu wojną, odcięciem kapitału lub dostaw surowców?