Komentarze użytkownika homo_sapiens

Szczegółową odpowiedź dostałeś w innym wątku. A praca o takim temacie pisana na "uczelni" Ojca Dyrektora czy na KUL, na podstawie przemyśleń czcigodnych "uczonych" kapłanów, ojców Kościoła czy XIX wiecznych naukowców - jakby to delikatnie ująć - nie ma zbyt dużej wartości naukowej i co za tym idzie, nie jest wyrazem zbyt wysokich kwalifikacji autora w rzeczonym temacie.

"Widze ze teraz homo dzielisz uczelnie na lepsze i gorsze" - to nie JA dzielę uczelnie na lepsze i gorsze. Robi to cały cywilizowany świat i przekłada się to np. na możliwości zatrudnienia i zarobki absolwentów. Ale rozumiem, że na twojej uczelni o tym nie mówili, żeby nie psuć samopoczucia i samooceny studentów.

"skonczenie, wedlug ciebie, lepszej uczelni gwarantuje lepsza prace i zarobki" - no i znów jesteś sobą! Czyli żałosnym małym manipulatorem i przekręcaczem cudzych wypowiedzi. A przez moment naiwnie myślałem, że już ci przeszło.

Ależ błagam cię, napisz do admina czym prędzej! Może i jestem żałosny, ale z pewnością nie tak bardzo jak ty, skoro nie potrafisz zrozumieć słowa pisanego w języku polskim w sposób mniej banalny i prosty niż instrukcja obsługi młotka, albo skoro zdumiewa cię fakt, że pytanie, w którym zawarte są przytoczone przez kogoś słowa ("Homo ty naprawde wierzysz w to ze..., wedlug ciebie...?") w sposób przekręcony, niedokładny, ze zmienionymi wyrazami itp. może być manipulacją i zabiegiem erystycznym (erystyka - sztuka nieuczciwego prowadzenia dyskusji). Z każdym komentarzem pogrążasz się coraz bardziej

A jeszcze tak z ciekawości zapytam, a propos prośby do Gruzawika o tłumaczenie, czy lektury szkolne i omawianą na lekcjach polskiego poezję też ci ktoś tłumaczył na zrozumiały dla ciebie język, czy po prostu ich nie czytałeś, żeby nie obciążać zbytnio mózgu? Bo jeśli to drugie, to by wiele tłumaczyło...

Jeśli zaczynanie zdania małą literą jest dla ciebie dowodem analfabetyzmu (sprawdź w słowniku, co to słowo znaczy, bo tego nie wiesz), to czego dowodem jest prawie całkowite nieużywanie polskich znaków diakrytycznych i to w sytuacji, gdy jednak czasem ich używasz, co oznacza, że odpada tłumaczenie kwestiami technicznymi? Co do twojej manipulacji pytaniem, chyba ci wyjaśniłem. Nie zrozumiałeś czy "rżniesz głupa"? Na twoje pytanie o moje członkostwo w KK udzieliłem ci szczegółowej odpowiedzi w którymś wątku.

"Gruzawik skrobie do konca a homo do 6 miesiaca" - do tej pory miałem cię tylko za niezbyt inteligentnego manipulatora. Ale tym zdaniem wskoczyłeś na główkę do szamba. Gratuluję.

Gruzawik - wierzę na słowo. :) I tak sobie myślę, że na temat skrobania moja wiedza i doświadczenie są znikome w porównaniu do wiedzy i doświadczenia jednego z głównych dzisiejszych obrońców płodów - prof. Chazana... którego w zasadzie, biorąc pod uwagę jego przeszłość zawodową, można by nazwać ludobójcą - według standardów "obrońców życia", w tym jego własnych (dzisiejszych).

"Gdzie tu manipulacja?" - nawet nie będę próbował ci tłumaczyć. Już wielokrotnie pokazałeś, że jesteś albo zbyt tępy, żeby to zrozumieć, albo zbyt cyniczny, by to przyznać. "Zjawisko aborcji po gwaltach nie występuje" - KŁAMSTWO! W ostatnich 10 latach było średnio kilka LEGALNYCH aborcji rocznie spowodowanych podejrzeniem czynu zabronionego, choć zdarzył się rok czy dwa bez takich przypadków. Dane Ministerstwa Zdrowia. Do tego nieznana liczba nielegalnych. "(...) nie potrafisz czutac ze zrozumieniem i zadajesz absurdalne pytania" - ech, ta błoga nieświadomość autokompromitacji...

Małe sprostowanie do mojego ostatniego komentarza: oczywiście chodziło nie o "nielegalne aborcje z powodu gwałtu", bo aborcje z tego powodu są legalne, tylko o te wykonywane poza systemem, poza NFZ. Niektórzy wolą prywatnie zapłacić, by mieć wyższy standard usług, a tu dochodzi jeszcze większe ryzyko wycieku informacji w publicznym szpitalu. I najważniejsza sprawa - jak pokazał przykład Chazana, są ideologiczni ginekolodzy, którzy nie mogąc wprost odmówić kobiecie legalnego zabiegu, robią wszystko, by go uniemożliwić, przekładając terminy, grając na czas itd.

I to jest właśnie ta obłuda i hipokryzja "obrońców życia poczętego" - narzucić wszystkim własną ideologię, zmusić innych do heroicznych decyzji, czując przy tym dumę i satysfakcję z własnej "wyższej moralności" i jednocześnie umyć ręce od wszelkich konsekwencji tych decyzji: niech ONI (ewentualnie domy dziecka) wychowują te niechciane lub schorowane lub umierające dzieci, niech ONI za to płacą, niech oni borykają się na co dzień z wszystkimi problemami z tym związanymi itd. Życie poczęte interesuje ich tylko do chwili porodu. Potem to już nie ich problem.

A nie, moment! Jednak potrafią miłosiernie zaoferować coś konkretnego kobiecie: ... pokój do wypłakania się. Łaskawe pany.

"Aborcja z gwaltu nie występuje" - a ten dalej swoje, mimo oficjalnych danych. "I żadne płacze i żadne krzyki nie przekonają nas, że białe jest białe a czarne jest czarne."

"Powiedz mi ile w ciagu ostatnich lat bylo aborcji po gwalcie i z kazirodztwa?" - wygooglowanie tych oficjalnych danych Ministerstwa Zdrowia zajmuje chwilę. Nawet ty sobie z tym poradzisz. Podpowiem tylko, że to liczba większa od zera, co dowodzi fałszywości powtarzanej przez ciebie tezy. I nie ma tu znaczenia, ile było w tym czasie aborcji z innych powodów. Napisałeś "aborcja z gwałtu nie występuje", a nie "aborcja z gwałtu jest rzadsza niż...". Swoją drogą podobno dla prawników precyzja wypowiedzi jest bardzo ważna. Widać więc, jaki z ciebie prawnik.

Panowie, to przecież typowa prawacka reakcja, gdy komuś coś się w Polsce nie podoba: "nie pasi, to wypad!". Co ciekawe, gdy długo rządziło PO-PSL, czy wcześniej SLD-UP i prawakom się to bardzo nie podobało, to oni sami, rzecz jasna, jakoś do swojej recepty się nie stosowali. Bo narzekać na sytuację w kraju czy władzę może - z definicji - tylko prawak. Wszyscy inni w takiej sytuacji: won z Polski.

A czy mnie wolno spytać, co to dla autora pytania znaczy być członkiem? Czy wystarczy być zapisanym? Trzeba na spędy chodzić? Czy też koniecznie jeszcze wierzyć, w co tam mówią do ludu? A może prawdziwym członkiem KK, takim "Członem" jest dopiero (poza spełnieniem wszystkich poprzednich warunków), gdy działa się aktywnie: pomaga się tuszować pedofilię księży, atakuje się (werbalni lub fizycznie) żydów, muzułmanów, ateistów, "lewaków" itp., nazywa się zmarłego abp Życińskiego "Żydzińskim", przekazuje się samochody pewnemu biznesmenowi z Torunia itp. itd?

"Nie unikaj odpowiedzi bo ci to nie wyjdzie." - a założymy się? :)

"Trudne pytania"??? Skądże znowu, to pytanie banalne. A zatem odpowiem ci wyczerpująco: każdemu innemu bym powiedział, gdyż nie jest to żadną tajemnicą. Jednak w twoim przypadku tego nie zrobię. A nie zrobię tego, ponieważ jesteś osobnikiem najbardziej manipulującym i przekręcającym wypowiedzi innych, jakiego kiedykolwiek spotkałem. Więc nie mam zamiaru np. napisać "jestem członkiem KK", żeby zaraz potem "dowiedzieć się", że jestem księdzem, albo odwrotnie - napisać "nie jestem członkiem KK", żeby potem "dowiedzieć się", że jestem prześladowcą katolików.

Musisz jakoś nauczyć się żyć ze świadomością, że być może nigdy nie poznasz odpowiedzi. Tylko nie wpadnij z tego powodu w depresję!

"Szczerze mnie to nie interesuje" - no, jeśli brak zainteresowania mierzyć ilością zadanych pytań, to chyba masz jakieś rozdwojenie jaźni. "a twoj atak na kościoł swiadczy o wewnetrznym konflikcie, twoich zaburzeniach ktore sa bardzo widoczne" - a jakie to moje zaburzenia panie doktorze? I ogólnie - jakie zaburzenia trzeba mieć, by krytykować Kościół?