Komentarze użytkownika homo_sapiens

Nie zapominajmy o uszczęśliwiającym prawaków uczuciu "wstania z kolan". No i o sprowadzeniu do Polski wraku Tupolewa dzięki profesjonalnej i skutecznej dyplomacji na kierunku rosyjskim... a nie, zaraz...

Podejrzewam, że w PiS istnieje od lat tajny plebiscyt rozstrzygany co miesiąc - kto z pań posłanek i panów posłów (a także prezydenta, premiera, ministrów, sekretarzy stanu, radnych itp.) w danym miesiącu głębiej wejdzie w d... panu prezesowi Kaczyńskiemu (w przenośni rzecz jasna). W nagrodę będzie mógł sobie cyknąć selfie z prezesem i pogłaskać kota. O uczuciu wszechogarniającej dumy i radości nie wspominając.

Opisujesz mechanizm, który nie istnieje ani w praktyce ani w teorii. Jesteś jakimś prorokiem?

Takie są efekty, gdy warunkiem kariery w Zjednoczonej Prawicy jest niedorozwój umysłowy lub podły cynizm.

Czyli wina Tuska, bo wprowadził "złe" procedury? No to wasza wina jest jeszcze większa, jeśli przez 6 lat nie raczyliście ich zmienić.

Gdy kilka lat temu jakiś kibol na stadionie podbiegł od tyłu i kopnął w plecy kamerzystkę TVNu, stał się bohaterem w swoim środowisku. A oto kolejny bohater narodowy tej barbarzyńskiej hordy. Kiedyś takie małpoludy były traktowane jak bandyci. Dziś, dzięki Kaczyńskiemu, są bezkarni.

Oczywiście, że się dokładamy, ale czerpiemy z tego budżetu znacznie więcej. To najbogatsze państwa Unii więcej wpłacają niż dostają. Jeśli podważasz oficjalne dane to proszę o źródło swoich wyliczeń. Unia nie narzuca żadnych rozwiązań w sprawach "tęczowych" czy aborcyjnych. Różne państwa Unii mają diametralnie różne ustawodawstwo w tych obszarach. Powielasz kłamstwa Ziobry i jego przybocznych. A praworządność czyli przestrzeganie prawa przez władzę, jest w interesie WSZYSTKICH Polaków (z wyjątkiem kasty rządzącej).

Od początku integracji (2004) do końca marca 2018: wpłaty do budżetu UE: około 48 mld zł, wpływy z UE (różne fundusz celowe): około 147 mld zł. Bilans: około 99 mld zł na korzyść Polski. Wspólny rynek to nie tylko napływ towarów i usług z UE ale też wzrost eksportu i świadczenie usług polskich firm na rynkach unijnych. Nie mówiąc o wielu innych korzyściach (jak otwarte granice, przyjęcie znacznie wyższych standardów cywilizacyjnych w wielu dziedzinach, zwiększenie znaczenia Polski na arenie międzynarodowej itd.

Różnica polega np. na prawie do związków partnerskich / małżeństw czy na warunkach dostępności legalnej aborcji. "Jak zapisać w dokumencie formalnym 'praworządność'" - to, że Ty czegoś nie potrafisz, nie znaczy, że jest to niewykonalne. Jeśli władze państwa nie przestrzegają prawa, to w interesie obywateli jest, żeby to wymusić, choćby z pomocą instytucji unijnych. Przeciwni temu są jedynie rządzący (którym marzy się władza absolutna) z rodzinami i sfanatyzowani wyborcy.

Bo tylko w tych dwóch krajach obecnie rządzący dążą do wprowadzenia władzy autorytarnej.

"Wyobraź sobie..." - mogę sobie wyobrazić 100 jeszcze bardziej absurdalnych scenariuszy, tylko co z tego? "Dopóki nie fałszują wyborów to jest demokracja." - i tu się bardzo mylisz. Są miejsca, gdzie nie potrzeba fałszować, bo np. praktycznie istnieje tylko jedna partia czy kandydat, na których obywatel może głosować, albo (prawie) całe media są w rękach władzy (jak obecnie stało się na Węgrzech, łącznie z serwisami internetowymi) i obywatele nie mają praktycznie dostępu do informacji, która nie byłaby rządową propagandą. To nie demokracja tylko fasada, iluzja.

"Tylko jeszcze Polska i Węgry próbują walczyć" - tak, próbują walczyć o prawo do olewania prawa. A ostatnio olewają również prawo, które sami uchwalili (brak publikacji ustawy covidowej i wyroku pseudo TK). I robią to nie w interesie państwa czy obywateli ale w interesie swoim własnym - aktualnie rządzących polityków.

"Dopóki możesz startować w wyborach i nie fałszują wyników to jest demokracja" - właśnie udowodniłeś, że gó...uzik wiesz o demokracji i kryteriach (wskaźnikach), jakie wpływają na ocenę stanu demokracji w różnych krajach. Według Twoich kryteriów krajem demokratycznym jest np. Rosja, gdzie nie ma potrzeby fałszować wyników. Tam wiedzą doskonale, że są inne, bardziej lub mniej subtelne metody zagwarantowania jedynego słusznego wyniku: od niemal totalnej kontroli mediów do fizycznej likwidacji potencjalnych przeciwników.

"Wszystkie główne media pro PO" - no, na czele z mediami Rydzyka czy prasą "prawicową" (dzienniki i tygodniki)? "Ja jestem za przemodelowaniem świata tak aby dziennikarze mogli tylko przekazywać suche fakty." - częściowo tu się z Tobą zgodzę, ale taki model jest nierealny. To, co realnie można by było zrobić, to odspawać media państwowe od polityków na wzór BBC, bo zawsze po '89 były wykorzystywane przez rządzących, choć nigdy w takim stopniu jak obecnie. Drugie, co można zrobić, to zapewnić, by większość mediów nie znalazła się w rękach jednego właściciela (w tym państwa).

"Dopóki możesz startować w wyborach" - tak dokładnie napisałeś, skoro już nie pamiętasz. W Rosji mogą startować. Co się z nimi później stanie, to już zupełnie inna sprawa. "Demokracja to wybory" - i znów udowadniasz, że nie masz pojęcia, o czym piszesz. Demokracja to ustrój polityczny, którego jednym z elementów są wybory. Może chodzi Ci o demokrację w antycznej Grecji, która miała niewiele wspólnego z dzisiejszą demokracją parlamentarną w państwach kręgu zachodniej kultury. "

"Większość decyduje jak ma wyglądać polska do następnych wyborów." - następna bzdura. Większość decyduje jedynie o tym, kto zdobędzie władzę. Większość wybiera przedstawicieli do władzy ustawodawczej (i prezydenta), a wybrany tak parlament wyłania rząd (władzę wykonawczą). I to oni decydują, jak ma wyglądać Polska do następnych wyborów. Jedynie referendum daje możliwość większości bezpośredniego decydowania sprawach kraju, ale w Polsce wyjątkowo rzadko się to odbywa, a gdy już się odbywa, to większości zazwyczaj nie obchodzi to na tyle, by pofatygować się na głosowanie.

"Taka rozmowa jest bez sensu." Niewątpliwie. A tłumaczenie swojej niewiedzy i błędów przenośnią jest po prostu żenujące. Ale nie zaskakujące. W końcu gdy nauka wykazuje, że jakaś teza biblijna jest absurdalna bądź wprost fałszywa, Watykan ma na to taką samą odpowiedź - "bo tego zdania nie należy traktować dosłownie, to tylko przenośnia", choć przez prawie 2000 lat było traktowane dosłownie.

To urocze, jak prawacy interpretują słowo "suwerenność". Nie dostrzegają tego, że suwerenność w ich pojęciu jest możliwa tylko wtedy, gdy państwo wypowie WSZYSTKIE umowy i traktaty międzynarodowe, bo każda taka umowa i traktat nakładają pewne ograniczenia i obowiązki na państwo, pozbawiając go części suwerenności. Zatem zero sojuszy i członkostwa w jakichkolwiek instytucjach międzynarodowych (w tym ONZ), zero umów handlowych itp. Nawet banalna umowa o uznaniu granic sąsiednich państw pozbawia suwerenności wysłania za granicę dywizji czołgów czy domagania się części obcego terytorium.

elpapiotr2 - grozi to w najlepszym wypadku ostracyzmem lokalnej społeczności, a w gorszych scenariuszach jawną wrogością do "wyklętej" osoby i całej jej rodziny, łącznie z dziećmi. Takie sytuacje miały już miejsce. W Polsce. W XXI wieku. Pokazuje to, jak prymitywni potrafią być nadal ludzie i jakie mają pojęcie o chrześcijańskich wartościach, którymi sobie na co dzień wycierają gęby, a które są tylko przykrywką dla pierwotnej mentalności plemiennej.

Oprócz tych elementów, o których wspomniałeś, oczywistym jest, że nie wszędzie jest tak samo. Księża też potrafią być diametralnie różni.