Komentarze użytkownika TakaJednaM

Liczy się na podstawie danych, które uznaje się za wiarygodne, tzn. które spełniają określone wymagania metodologiczne. Ten raport uwzględnia też zresztą dane nieoficjalne i dość szeroko omawia kwestię zbierania informacji. Właśnie po to, żeby potem jakiś mędrek nie mógł powiedzieć: głupie naukowce coś se liczą, a ja i tak wiem, jak jest.

Emigrantów zarobkowych traktuje się jak ludzi, którzy własną matkę sprzedaliby za parę groszy (co w istocie najczęściej robią). Dlatego kraje przyjmujące wykorzystują kompetencje tych ludzi, ale jednocześnie nie powierzają im ważnych społecznie funkcji wymagających najwyższych zdolności etycznych (dlatego emigrant nie może być prezydentem USA). I dbają o ich dzieci, żeby minimalizować wpływ rodziców (tzn. żeby te dzieci też nie wyjechały). Są różne przypadki w życiu, to tylko ogólna zasada. Z mojej strony koniec tematu.

Gruzek, ty na neutralne tematy nie potrafisz patrzeć bez emocji, a co dopiero na swoją własną sytuację. Więc niech ci będzie. Emigrantów zarobkowych wszyscy bardzo lubią, cenią i są dla nich mili tak po prostu, z serca. Ale na wszelki wypadek wysoka kara za nieładną odzywkę nie zaszkodzi, nie? :)

Pomyśl na trzeźwo: emigranci zarobkowi kierują się względami ekonomicznymi (z definicji), porzucają swoich bliskich itd. Jakiemu krajowi może zależeć na takich obywatalach? Skoro już są, należy ich obecność maksymalnie wykorzystać, a ich dzieci wychować inaczej. I tyle w tym temacie.

Gruzek, oczywiście, masz rację: emigranci zarobkowi są pracowici, inteligentni, bardzo często nieźle wykształceni. I na ogół amoralni. Dlatego należy wykorzystawać ich obecność, ale ich dzieci przerabiać na nową modłę, żeby nie myślały tak jak rodzice. To jest naprawdę bardzo, bardzo proste.

Wy serio z korkiem dyskutujecie? Przecież to jakiś emerytowany ZOMO-wiec, który żyje w krainie swoich omamów.

Korek, uwierz mi, ja z tobą absolutnie nie mam zamiaru dyskutować. Podyskutuj sobie z gruzkiem, bo to jest twój poziom. Gruzek, ty też nie możesz raportu znaleźć? Pomóż koledze, widzisz, że ma ciężką sytuację intelektualną :)

Właśnie: niech se głupie naukowce liczą, ja i tak wiem swoje :)

Jasne, głupie naukowce se obracają statystykami, a ja mam to gdzieś, bo swoje wiem :)

A największym stanem USA jest Alaska. Tylko jaki to ma związek z projektem amerykańskich banknotów albo z polskim projektem paszportu?

Nie chcę nikogo obrazić, ale czy ty przypadkiem nie jesteś byłym milicjantem? Bo to by wyjaśniało twoje obsesje, sposób myślenia i formułowania opinii.

To jeszcze małe piwo. W Stanach na banknotach jest napisane "Wierzymy w Boga". To ma być świeckie państwo? Mam nadzieję, że Komisja Europejska się tym zajmie!

Ja ogólnie nie mogę się nadziwić twojemu sposobowi myślenia, ale tym, że w USA panuje silne lobby katolickie, to przeszedłeś samego siebie. Odwiedzałeś kiedyś planetę Ziemia? :)

O, widzisz, zaczynasz kombinować. Teraz książki w dłoń i czytaj, czytaj, czytaj... Jeśli mogę coś doradzić, to człowiek powinien dużo więcej czytać niż pisać.

IQ to bzdurna wartość, nie ma nic wspólnego z niczym. Ekscytują się tym dzieci w gimnazjum.

Z tego samego źródła: "Psychologowie podchodzą do wszelkich rankingów inteligencji bardzo sceptycznie. Większość nie wierzy w ich wiarygodność ani naukową poprawność". Zresztą cały ten artykuł, który cytujesz, pokazuje, że IQ to bujda na resorach. Każdy łatwo może wyguglować i przeczytać.

Coraz lepsze źródła. Myślę, że powinieneś pozostać na poziomie joemonster, ale mnie w ten poziom nie ściągaj. A jeśli chcesz dodać cokolwiek do dyskusji, to najpierw postaraj się zrozumieć, o co w niej chodzi.

Wiem o Ameryce tyle, że piszą tam na pieniądzach "Wierzymy w Boga" i że katolicy stanowią tam 1/5 populacji. Jak widać, to wystarczy, żeby wiedzieć więcej niż ty.

Jeśli twoje argumenty pochodzą ze strony joemonster, to "poważna dyskusja" i "intelektualne osiągnięcie" są terminami, o których możesz jedynie czytać, bez żadnego zresztą zrozumienia. Głupota nie ma płci, a braku obycia intelektualnego nie nadrobi się marsjańskim pochodzeniem.

O, gruzek, erudyta wioskowy i światowiec salowo-salonowy, wspierający dzielnie nasz budżet VAT-em z żelków kupowanych na lotnisku. Tym razem twoja betonowa tepota i debilna kłótliwość przychodzi mi w sukurs, z czego nawet nie zdajesz sobie sprawy. No właśnie, korek: na banknotach amerykańskich jest napisane "Wierzymy w Boga" i w dodatku są znaki masońskie. To ma być świeckie państwo? Te znaki masońskie też katolicy, którzy podobno w USA są silnym lobby, tam wpisali?