Komentarze użytkownika GorszyAleLepszy

Inteligentne KOPIOWANIE cząsteczek RNA w probówkach przy użyciu enzymu katalitycznego pobranego z nukleotydów jako dowód samorzutnego POWSTANIA życia w kałuży bez żadnej ingerencji. Weź zaproś swoich na seans Obcego, bardziej prawdopodobne a twoi uwierzą, że to fakt, bo o Bogu nic tam nie ma.

Zresztą co miałoby by tu być zaskakującego? W biologicznym środowisku enzymów istniejącego organizmu biologiczne rna się pomnożyło. Problem był tylko w tym, jak to sprowokować w probówce. Żaden dowód samorzutnego powstania życia z zupy.

Spiegelmnan dowiódł, że jak się ma stary klucz i odpowiednią obrabiarkę, to można dorobić drugi. W biologii puszczasz i dorabia nawet więcej. Jeśli to dla ciebie dowód samorzutego powstania życia w kałuży, to jesteś człowiekiem wielkiej wiary. Amen.

Rna-replikaza to enzym.

Mi nikt. W szkole to już różnie, gdy jako fakt wykładana. Czego dowiódł? Istnienia mechanizmów. Albo raczej, że te mechanizmy możemy też uruchomić. Mając życie w rękach, nie stwarzając życie. Jak mechanizmy powstały? Tego nie mówi. Jak pierwszy raz zadziałały, gdy jeszcze nie było czego w co włożyć tym bardziej. Ave probówka.

Sprzedajesz wierzenia, nie fakty. Nikt nie twierdzi, że doświadczenia nie miały miejsca, tylko że nie miały mocy, którą im przypisujesz. Niczym więc nie różnisz się od wierzącego w Boga-Stwórcę, który na podstawie dokładnie tych samych doświadczeń powie o projekcie i inteligencji zaszytej w przyrodzie.

Moc dowodu w sprawie samorzutnego powstania życia zdolnego przetrwać i się mnożyć rzecz jasna. Replikacja RNA jest procesem powszechnym w przyrodzie w obrębie wirusów RNA. To, że w sprzyjającym naturalnym dla materiału RNA środowisku było możliwe zainicjowanie równie naturalnego dla RNA procesu nie jest niczym szczególnym, po prostu byliśmy w stanie skłonić kotka do mialczenia. Osiągnięcie na miarę słabego jeszcze zrozumienia przez nas świata, ale nie na miarę wyjaśnienia początków.

Twoim zdaniem eksperymenty Millera i Spiegelmana sprawiają, że "abiogeneza" (jak ładnie i naukowo brzmi to zwykłe samorodztwo podnoszone co rusz w historii i obalane w poprzednich postaciach) to nie zabobon, tylko biochemia. Samorodztwo było i na dzisiaj jest tylko i wyłącznie przedmiotem wiary, czy jak wolisz-zabobonem.

I wybierzmował.

Ale uznając słońce za potężniejsze od bóstw miał przynajmniej rację. Choć przypłacił życiem.

Przecież nówki na rozmiar Pandy można kupić taniej. To musi być fejk.

Dzięki, ZIWK poniżej ma inne zdanie w sprawie mema, więc to wcale nie takie oczywiste dla nie których.

Oczywiście takie statystyki bywały prowadzone tylko na podstawie wywiadu z duchownymi, więc trzeba pomnożyć przynajmniej razy 2, żeby ująć tych, którzy nie mieli odwagi napisać prawdy nawet w anonimowym badaniu (a nuż jednak wyjdzie...).

Guru, błagam, dokształc się zanim zaczniesz pisać. A nuż to nie to samo co kulinarny nóż.

Ludzkie życie.

Pozostał wierny zasadom, które sam głosił aż do okrutnej śmierci. Nie zmartwychwstał jako człowiek. Nonsensem jest tworzenie memów w tematach o których nie ma się nawet mglistego pojęcia. Typowe dla was, wiochowi antyteisci.

Czemu do mnie pijecie? Przedstawiam to co na ten temat ma do powiedzenia sprawozdanie biblijne. I wcale nie jest to nielogiczne. A wierzyć w to wam nie każę. Kobiety, które przyszły do grobu nie znalazły ciała Jezusa. Więc musiało być zabezpieczone przez Boga, jak to przed wiekami miało miejsca w wypadku Mojżesza (co mogło stanowić ochronę przed bałwochwalczym kultem).

Jezus po zmartwychwstaniu przybierał różne postaci, raz rozpoznawalne przez uczniów innym razem nie. Nie było to więc jego ciało ludzkie. To złożył w ofierze. Wg Biblii "ciało i krew nie może odziedziczyć Królestwa Bożego".

"Bo Chrystus raz na zawsze umarł za grzechy, prawy za nieprawych, żeby was przyprowadzić do Boga. Został uśmiercony w ciele, ale ożywiony w duchu".

Dla głupiego wszystko głupie.