Komentarze użytkownika zwierzak250477

Jak wytłumaczyć tym pustakom-koronaświrusom, że koronawirus nie jest aż tak śmiertelnym zagrożeniem jak się wydaje? Wystarczy myśleć mózgiem i zawiesić na jakiś czas np. spotkania rodzinne ze starszymi, którzy są w grupie ryzyka.

I tacy "geniusze" mają prawo pisania swoich wypocin w internetach. Maciek, poczytaj najpierw jakąkolwiek książeczkę o wirusach i szczepionkach, a potem napisz jeszcze raz to co napisałeś powyżej.

Psykopunk, pominę fakt, że jest to wiedza z zakresu szkoły podstawowej. Otóż, materiału jest na tyle sporo, że nie zmieści się on w komentarzu na wiosze. Nawet w kilku. Poza tym dlaczego mam podawać gotowe rozwiązanie. Maciek może pomyśleć samodzielnie.

To nie moje. W życiu nie wyrzuciłem żadnej maseczki do oceanu. W ogóle żadnej nigdy nie wyrzuciłem. Zresztą innych śmieci do oceanu też nie wyrzucam.

Nie mierz innych swoją miarą. Tyle dziadowi powiem.

Oczywiście, że będzie gorzej. Już zapewne jest, ale brakuje testów, a poza tym statystki przedwyborcze mają dobrze wyglądać. PiS - po trupach do władzy. Chyba dobrze, że się szykujemy. Co w tym dziwnego?

"Do 5 osób, nie licząc kapłanów", tak brzmi przepis. Gdzie tu łamanie prawa? Nie jestem elektoratem PIS, ale gdy czytam takie pierdo..nie, to uważam że autor sam powinien honorowo zrobić sobie kręcenie wora. Co najmniej 3 obroty.

Testy, sresty. Skoro kontaktowali się z osobą, u której zdiagnozowano koronawirusa, a później zachorowali i mieli książkowe objawy, to chyba wiadomo co mają. Raczej nie tyfus. Takie książkowe objawy miałem zresztą i ja, na przełomie stycznia i lutego. Zaraz po wizycie kumpla który wrócił z Chin. I co miałem? Bo o korona nikt wtedy jeszcze nie gadał.

Powiem tak. Jakoś na przełomie stycznia i lutego, kiedy o pandemii nikt jeszcze nie gadał, przechodziłem chorobę. Ogólnie tydzień na L4 i te sprawy, wiadomo, ale... nigdy wcześniej nie miałem aż takich objawów przy których nawet grypa to pikuś. Przez kilka dni czułem się tak zmęczony, że schodząc z piętra do kibla na dole musiałem przytrzymywać się poręczy jak 100-letni dziadzio. Do tego gorączka w okolicy 39 stopni którą udawało się zbić lekami do 38. Ból mięśni i gardła. Do tego, uwaga - suchy kaszel i lekkie duszności. Do tego haluny, brak węchu i smaku.

Lekarz mnie osłuchał, obadał i stwierdził, że to raczej nie grypa (tym bardziej, że się szczepiłem) ale może być jakiś wirus bo "pełno tu tego teraz w powietrzu o tej porze roku". Zalecił witaminki, gripeksy itp pierdoły. I teraz ta-dam! - miesiąc wcześniej odwiedził mnie kolega, który wrócił z Chin. I nie ściemniam jakby co :) Tak faktycznie było. Chwilę później podobne "ostre przeziębienie" przechodziła żona i kumple z pracy. Więc, co to mogło być?

Nauczycielom za to płacą. Matka musi jeszcze pracować na etacie.

Skłonny jestem uwierzyć, że koronawirus jest z nami od dawna. No może nie od kilku lat, a co najwyżej rok. Też leczono przypadki ciężkie, sądząc że to powikłania po grypie. Swoją drogą, ciekawe jak wyglądają statystyki i śmiertelność w wyniku ciężkich powikłań pogrypowych za zeszły rok.

Co za pierd..nie.

Dobra, zanim zacznę - jestem ateistą i bezwzględnym antyklerykałem. Dotarło? Teraz do sedna - wkur..wia mnie niezmiernie gdy ktoś zajmuje się sprawami wszystkich wokół tylko nie swoimi. Gówno cię to obchodzi kto ile zarabia, nawet jeśli to jest funkcjonariusz kościoła kato. Nawet jeśli tak jest, oznacza to tylko jedno - ziomuś jest zaradny i przedsiębiorczy, a ty przy nim jesteś nieduaczną pipą. Wyjmij swój swój węszący nos z cudzej dupy i wetknij do swojej. Pomyśl jak zarobić więcej i zacznij to robić. Aaaa... chyba że nie potrafisz.

I jeszcze jedno - 5282 zygle brutto to ch*j nie pieniądz. Uwierz mi, a wiem to z własnego doświadczenia, że istnieją ludzie, którzy bez wyższego wykształcenia zarabiają 2, 3 razy więcej, a ich praca jest lżejsza niż odlanie się pod prysznicem.

Owszem, drażni mnie żerowanie na bogatszych aby utrzymywać nieudaczne cioty.

No ok, zgadzam się. Jednak zupełnie nie skumałeś o czym pisałem. Mało mnie obchodzą inne jednostki, a ogół jeszcze mniej. Ich sprawa ile zarabiają i co robią że swoim życiem. Nie wymagaj ode mnie abym się litował nad tymi, którzy zarabiają poniżej godności. W dupie to mam.

Finał do przewidzenia. Dobrze, że tym razem nie zabrał debil kogoś niewinnego ze sobą. Do szpitala lub na tamten świat.

Chyba coś jest ze mną nie tak. Pomimo starannie wyselekcjonowanego podkładu muzycznego mającego za zadanie ścisnąć za serduszko, ja i tak dalej mam to w dupie. Nie poczułem łamania w sercu ani niczego podobnego. Oczywiście zgadzam się, że gościa powinna spotkać jakaś dotkliwa kara - np podłączenie jaj do akumulatora. Sam też niczego takiego nie zrobiłbym swoim kotom i psu, ale jakoś nie przemawiają do mnie takie rzewne historyjki czy inne wyciskacze łez.