Komentarze użytkownika Savathus

tub00sh,ja tu o poważnych problemach natury egzystencjalnej nawijam,a Ty sniadanie wpi3rdzielasz?WSTYDZ SIE!!A ta w ogóle,to smacznego.;)

Tak malgolina,masz racje.Slonce za 3-4 mld lat spali zapasy wodoru,i zacznie sie fuzja helu.Nasza gwiazda zacznie puchnąć... piękna,Błekitna Planeta zamieni sie w ocean ognia,i pewnie wyparuje.Ale to melodia daaalekiej przyszłości.Fakltem jest ze juz za kilkaset mln lat,beda odczuwane pierwsze symptomy zaglady.Mysle jednak ze do tego momentu natura sie wyrobi,wszak czlowieka o dinozaurów dzieli zaledwie 65 mln lat.Niby to duzo,ale w skali 4.5 mld lat,to malo.;)

Mintor,zmaiana orbity wiele nam nie pomoże.Nie można uciekać w nieskończoność.Pozatym Układ Słoneczny jest bardzo skomplikowanym tworem.Jest masa zaleznosci grawitacyjnych miedzy obiektami.Np Jowisz, chroni nas przed obstrzałem dużych planetoid z pasa asteroid.Gdyby nie on,to zycie na Ziemii nie przetrwaloby nawet 1 mln lat,bo nie zdarzyloby sie wytworzyć.Ksiezyc z kolei stabilizuje oś ziemi,dzieki czemu jestesmy caly czas jednakowo naczyleni wzgledem tejze osi.Ludzkosc moim zdaniem nie przetrwa do tych czasow...patrzymy ciagle w niebo szukajac zagrozen,a tak naprawde zniszczymy sie sami.Albo

dojdzie do wybuchu superwulkanu Yellowstone...pytaniem nie jest czy wybuchnie,ale kiedy.To jest nieuchronne,a czlowiek jest calkowicie bezradny wobec tych sil.I tak mamy duzo szczescia ze nie udezyl w nas zaden duzy obiekt,co tez zdarzalo sie czesto.Wystarczy obiekt o srednicy 10 km,i nas nie ma.;)A co do pasożyta,to matka Natura jest trochę glupia,ewolucja i tak idzie wlasnym torem.Ale mysle ze wyciagnie jakies tam wnioski,i drugi czlowiek nie powstanie...zamiast tego np inteligentne stworzenia wodne.;)

He he,też tak powiem nieskromnie : myślę że tak.;)Pasjonują mnie te tematy od zawsze...Wszechświat jest fascynującym tworem.Jego wprost niewyobrażalny ogrom,potęga zawieszona w czasie i przestrzeni,pokazuje jacy my jesteśmy malutcy z tymi naszymi problemami,wojenkami i innymi pi3rdołami.My umrzemy,znikniemy...staniemy sie gwiezdnym pyłem z którego wszyscy powstaliśmy,a wszechświat będzie trwał...bądz wszechświaty,bo wierze w wielowymiarowość,w istnienie nieskończenie wielkiej ilości wszechświatów.Z innymi prawami fizyki,o kompletnie innej strukturze niż t,w której my istniemy.Coś pieknego.;D

Mintor,to jest cholernie skomplikowane i nie da sie tego opisac w komencie.;)A co do zycia,to jak napisal Tub00sh...zycie jest szczytem stworzenia.To w pewnym sensie ukonorowanie 13 mld lat istnienia wszechswiata.Wszystko co dzialo sie do tej pory,mialo jeden cel ; życie.;)

te 13-14 mld lat to tylko umowne liczby,aby nasze male rozumki mogly cokolwiek zrozumiec,móc chociaż w małym stopniu zobrazowac sobie ogrom wszechswiata.Jak sam napisałes,mozliwe ze wszechswiat jest nieskonczenie stary.Rozszerza sie do pewnego momentu,by nastepnie sie zatrzymac i zawrócic..ale jest tez bardziej prawdopodobne ze bedzie sie rozszerzał w nieskończoność,az w koncu "umrze".Materia tak sie rozproszy,ze nie beda formowac sie nowe gwiazdy..i RIP.Koniec.Pytaniem tez jest czy aby przypadkiem nasz wszechswiat,nie jest czescia innego,wiekszego..albo zyjemy w srodku czarnej dziur

Nie,Mrocznej Wierzy nie czytałem...jeszcze.;)Ale przeczytam bo Kinga uwielbiam...Tob00sh...jednym słowy MÓZG ROZJ3BANY.;DGlowa moze eksplodowac bo tego nie sposob ogarnąc.Tak Mintor,tu masz racje.Postep naweet nie tysiecy,ale ostatnich 100 lat jest porazajacy!Od wozu parowego do podboju kosmosu i atomu.Sszok!I jezeli ludzkosc doczeka,w co watpie,to mysle ze bardzie skupi sie na szukaniu nowego domu,zamiast probowac ratowac ten.Ziemia zginie,ratunku nie ma.Chyba ze np bedziemy w stanie pzrenosic sie w czasoprzestrzeni,wtedy cala ziemie mozna przeniesc do innego ukladu planetarnego.;D

No to niestety nierealne...nasze slonce jest gwiazdą ciągu głownego...eh troche ciezko to wytlumaczyc.Nasza gwiazda jest dosyc mala,ale to plus bo masywne gwiazdy szybciej umieraja.Wodor w jadrze kiedys sie wypali,wiec zacznie sie synteza ciezszego helu,ale do tego trzeba wiekszej temperatury i cisnienia.Nie mozna tak poprostu dostarczyc wodoru,jak drzewa do kominka...bo skad tyle wodoru wziac?Z obloku aorta?To w choooj skomplikowane he he.;DNo i slonce nie zgasnie...spuchnie,a nastepnie w wyniku braku helu,i nie moznosci dalszej syntezy wegla,jakby odrzuci plaszcz.Zostanie bialy karzel.;D

No wlasnie biale karły nie spalaja juz nic.Poprostu stopniowo oddają zmagazynowana za zycia gwiazdy macierzystej energie.Jej sklad zalezy od wielkosci gwiazdy,z naszej to bedzie karzel węglowo-tlenowy.Z czasem bialy karzel odda cala energie i przestanie swiecic,zamieni sie w czarnego karla.Ale taki proces trwa baaaardzo dlugo,ponad 14 mld lat.Zatem nie ma jeszcze czarnych karłów poniewaz wszechswiat jest za mlody.;Dtego wodoru musialoby byc bardzo duzo,ale i tak bysmy tylko odwlekali nieuchronne...bo w koncu hel i tak zaczalby syntezowac w wegiel.;)

W koncu hel sie wyczerpie,a nasze slonce jest zbyt małe zeby spalać węgiel...i booom,nie ma naszego sloneczka.Oczywiscie od dawna nie byloby ziemii...no moze przy ordobinie szczescia zostaloby nasze jadro.Ale zycie z wiadomych przyczyn by wyginelo dawno.Mamy miliard lat...potem bedzie tak goraco,ze zadne zycie nie przetrwa,nawet ekstremorfile nie dadza rady.Ale sspokojnie,przy tym tempie rozwoju,pewnie bedziemy mieli juz nowy dom...jesli przetrwamy,sami siebie nie zniszczymy,co jest najbardziej prawdopodobne.;)

Malgolina,chyba chodziło Ci o budowę naszego Układu Słonecznego?Bo miejsce w galaktyce nie ma znaczenia...no chyba że bylibyśmy w samym jej centrum,a tam jest masywna czarna dziura.;DMasz racje,mamy sporo szczescia jesli chodzi o polozenie względem Słońca,jesteśmy w opotymalnym miejscu.Gdybysmy byli dalej,to bys moze byloby zycie,ale nie tak rozwiniete.Ogromne znaczenie ma tez ksiezyc ktory reguluje plywy morskie i stabilizuje nasza planete...tez jest w sam raz,ani za duzy ani za maly.Ja mysle ze nie jestesmy jedynymi szczesciarzami,ze takich planet jest ogromna ilosc,a zycie tak

naprawde jest powszechne we wszechświecie.Potrzeba tylko dowodów.A zeby miec dowody,musimy esplorować kosmos,co przy obecnym poziomie technologicznym,jest tylko marzeniem.Byc może nie musimy szukać bardzo daleko.Jest spore prawdopodobieństwo ze na Tytanie - księzycu Jowisza,znajduje sie woda w stanie cieklym.A tam gdzie jest woda,moze rozwinąć się zycie.Tylko ze my sie o tym nie przekonamy...ani nasze pokolenie,ani raczej nasi wnukowie.Na to trzeba czasu.A Ludzkość nie ma czasu.Tak naprawde szczyt potegi naszego gatunku,bedzie zarazem początkiem jego upadku.Qrde...ale sie rozpisalem.;D

wiesz,100 lat temu tez ludziom wydawalo sie ze osiagnelismy szczyt...a po drodze byly 2 wojny swiatowe,atom,"podbój" kosmosu i iphony.;DMysle ze ludzkosc stac jeszcze na bardzo wiele,w koncu wykorzystujemy tylko czesc mozliwosci naszego mozgu...a jaki potencjal jeszcze w nas tkwi?Coz,rzeczywiscie upadek moralny jest gigantyczny...pod tym wzgledem cofamy sie...Hmmm...rzeczywiscie,puenta znakomita...nas nie bedzie,ale slonce nadal bedzie wschodzic na wschodzie i zachodzic na zachodzie...a przynajmniej przez jakiś czas,;D

Powiedz że widziałeś wskrzeszenie umarłego,nazwą Cię prawdziwym chrześcijaninem.Powiedz że widziałeś UFO,powiedzą że trzeba Cię leczyć,bo jesteś psycholem.

Do różowych myszek,białych słoników,potwora z Loch Ness,chupacabry,Yeti,Big Foota i wszystkich innych tego typu zjawisk...no ale tacy co to widzieli, sa wariatami.Pan Godson chrzescijaninem.

Wiem ze to okrutne...ale czy tylko ja widze E.T?;P

Ale to z niej kpi?Chyba IKEA,nie?;P

Oj nie Ty jeden,;)

Qrwa,i to jest cholera kultura!Mozna sie po mordach tłuc po ludzku?Można.Szwedzi chyba trenują przed wojna z muslimami.