Komentarze użytkownika misiek2004

Neo86, nie wiem, o którym roku piszesz (swego czasu inflacja galopowała), ale ja jestem rocznik 86 i z podstawówki pamiętam, że za 1 000 zł (dzisiejsze 10 groszy) to można było najwyżej lizaka w sklepiku szkolnym kupić, albo właśnie gumę. Gałki lodów zaczynały się od 5 000 zł, ale to na wiosce. W Warszawie 7 000 - 8 000 zł czyli 70 - 80 gr. Roweru nie komentuję, bo takich cudów nie miałam (ale możliwe, że za 5 000 000 zł rzeczywiście dało się już kupić rower).

Super, tylko co z tego, skoro daje draniom pretekst do wprowadzenia JOW-ów, które zabetonują polską scenę polityczną na wieki? Niedługo już nikt nie będzie się chciał z nim spotykać, bo przy promowanej przez niego ordynacji wyborczej, nawet nie dostanie się do parlamentu, mimo swoich 20% poparcia. Zostanie tylko PO i PiS, a Kukiz, poczciwina, będzie sobie pluł w brodę, że chciał dobrze, a wyszło jak zwykle.

A ty lepiej poczytaj o tym, czym są JOW-y i jaki wynik miały partie antysystemowe (mimo sporego poparcia) przy okazji wyborów w UK. Nasza ordynacja nie jest idealna, ale jednomandatówki byłyby jeszcze gorsze.

No właśnie żaden...

Ja tam mam w d*pie II turę i nie głosuję. Po co mam iść, skoro i tak źle i tak niedobrze? Nie ma "mniejszego zła". Zło to zło!

gladiator2805 - no i to jest właśnie podstawowy błąd tych, którzy przekonują, że w Polsce wcale nie jest tak źle, jak jest. "A bo kiedyś ludzie nie mieli laptopów, a teraz mają, znaczy są bogatsi". Dupa nie bogatsi. Po prostu trudno, żeby ludzie mieli laptopy, zanim wprowadzono je na rynek.

Dzięki temu ciężar rozkłada się na całe ich ciało i nie jest taki ciężki. Tylko trzeba utrzymać równowagę. My, Europejczycy, tak nie potrafimy.

A ławki za 165 000 zł, po 1650 zł jedna? Takie ławki można dostać w markecie za 400 zł, a przy zamówieniu większej ilości w jakiejś firmie jeszcze taniej. Doliczyć transport i robociznę (przytwierdzenie do podłoża, czy co tam oni robią) i wyjdzie max 600 zł za jedną. Albo widział ktoś kiedyś kosz na śmieci za 1680zł? To oczywiste, że "wspólną" kasą nikt nie będzie gospodarował dobrze, jeśli może (a może z łatwością) uszczknąć przy tym coś dla siebie lub swoich ziomali. Tak się właśnie kradnie publiczne pieniądze i dlatego prywatne jest lepsze od publicznego.

Po pierwsze 4221,50 brutto to 3007,89 netto. Po drugie mediana ostatnio wynosiła coś około 1800 zł na rękę, natomiast wysokość najczęściej wypłacanego wynagrodzenia (tak zwana moda) to ok. 1500 zł na rękę. Jednak i tak uważam, że najlepiej biedę w Polsce pokazuje fakt, że na drugi próg podatkowy łapie się zaledwie 500 000 osób z 40 milionowego narodu. A drugi próg zaczyna się od 5000 zł na rękę.

To że miałaś męża/ojca pijaka, nie znaczy, że trzeba zakazać alkoholu wszystkim Polakom.

Bo są świniami, które dążą do upadku Polski i do tego, by Polak znaczyło biedak. Co najgorsze, dobrze im idzie.

Oczywiście, że jakość spadnie. To będzie pierwsze w czym producenci zaczną szukać oszczędności. A w następnej kolejności zaczną analizować koszty pracy i wyjdzie im, że przydałoby się obniżyć pensje swoim pracownikom. Tak działają podatki.

Idioto, najtańsza wóda ma być po 32 zł. Czyli droższe będą jeszcze droższe. Już któryś raz spotykam w tym temacie podobny komentarz. Czy naprawdę tak trudno zrozumieć mechanizm działania podatków?

Żadne odgórne manipulacje - czy to przy cenach, czy przy pensjach - nie przyniosą nic dobrego!

Bez przesady z tą wsią. Po prostu skrajna dzielnica. Ale owszem, zadupie.

vacarius - co za brednie...

Moi znajomi też wyjeżdżają za kilka tygodni. Przez podatki. Kolega jest na kontakcie, zarabia 10 000 zł. Po opłaceniu wszystkich danin zostaje mu 5200 zł. W UK będzie zarabiał więcej, płacił mniej podatków i mniej bulił za życie.

Ja byłam kiedyś w miejscu, gdzie w toalecie na suficie były lustra. Wystarczyło nieco unieść głowę i wszystko jak na dłoni. Widziałam też całkiem przezroczystą kabinę kibelka. Nie mam pojęcia, czemu ludzie robią takie rzeczy...

Sukces przemian? Że miliony Polaków uciekło za granicę? Chyba żartujesz!

Co ty za głupoty chrzanisz? Co mają do rzeczy miliony czy tysiące? Chodzi o to, ile kupisz za swoją pensję. I tylko o to.