chyba Badziewiak od badziewia ale nie od Konia Polskiego!

Tym "występem artystycznym" to i tak pewnie są zniesmaczeni ... :P

Bo to jest tak jak ktoś chce być ,,lepszy" od innych... i oryginalniejszy...

Ten polish - english to raczej mało oryginalny ...

klucha w mordzie i tyle na temat...

U nas w kraju to w ogóle wystarczy wyć jak najżałośniej do mikrofonu by być artystą, jedynie niedorobione anemiczne ballady są wystarczająco artystyczne by poruszyć duszę ... szkoda tylko że zamiast zrobić to porządnie to montują jakiegoś wyjca który nawet śpiewać nie potrafi i lansują na siłę

czsami w dico polo są lepsze teksty

Dziękuje za tłumaczenie... Bo słuchałam 50 razy tej piosenki i doszłam do wniosku że albo śpiewa w innym języku albo mam coś ze słuchem... Jeszcze przeszła mi myśl że może kluchę je...:D

Ja bym powiedział że to kwintesencja disco-polo :D

Ze słów wynika,że śpiewa w nowoczesnym zangielszczonym jęz. polskim. Wiele z tych słów używanych jest przez młodzież, wyrazy polskie zastępowane są przez fonetyczne angielskie. Nie dziwię się,że nie zrozumiałam co śpiewa, za moich dawnych czasów używaliśmy do porozumiewania się, tylko polskich słów ;P

Z tekstu to wywnioskowałbym że Natasza opisuje swoje "głebokie" przeżycia ze skoku w bok z jakimś randomowym pajacem na dysce w remizie

Nazwałbym ich też nadzieją filozofii wkońcu po alkoholu zbiera się na często "głębsze" przemyślenia

Rzeczywiście fajna, tak samo jak jej teksty. . .małolaty się nasłuchają i faktycznie "odnajdują się tylko na ryjksiążce, bo w realu gubią się i myślą tylko jak się zresetować"

Podejrzewam że w słowach "Natasza jest fajna" to chyba nie chodziło o jej "kunszt artystyczny" ale może się mylę (oby nie)

Również obejrzałam. Poczułam się dziwnie,bo do tej pory nie widziałam jeszcze takiego teledysku, nie słyszałam takiej muzyki i niezrozumiałego tekstu po polsku. Dziwny ten utwór. Coś na wzór "hamerykańskich" dziwactw ;))

Muza puszczona od tyłu... a tekst pisany z prawej do lewej i nie dziwie się że tak śpiewa w końcu kto to by rozczytał a tej jeszcze w ten rytm śpiewać kazali...

Nuta jest spoko :D

Absolutnie nie!!! Tym,którego nie musielibyśmy się wstydzić jest Dawid Podsiadło. Piękne utwory i talent.

Tymi utworami którymi chwalimy się na świecie cały czas to Vader, Behemot, Acid Drinkers, Sceptic, i inne. Ciekawe, że nasza jedyna muzyka na światowym poziomie to metal, nie? ;)

są jeszcze, zmarły już Kilar czy Kaczmarek.

Ja lubię Brodkę. A Natasza chyba chciała zrobić coś na wzór Gagi z epilepsją.

Rogucki akurat kilka razy lansowal sie w zalosny sposob w mediach. Nie ujmujac jego muzyce.

Bo jako aktor pewnie ma zapis w angażu żeby czasem się gdzieś pojawić. Ja go kojarzę tylko ze Skrzydlatych świń i Kuby Wojewódzkiego. Poza Comą ofkors;)

Gdzies? Nie wiem, czy chalturzenie w telenowelach przynosi mu chlube i czy akurat mial taki zapis w angazu. Troche mi sie przez to ne spodobal.

A KAMP! albo Łąki Łan?Polacy potrafią robić naprawdę dobrą muzykę.

Ja znam go głównie z muzyki, ale Ty jako prawdziwy fan tasiemców wiesz lepiej co tam w Kanie słychać;)

U mnie na piedestale jest Plateau. Dedziowi polecam Gówno. Zwłaszcza kawałek: Myślenie z serialu;)

Owszem, Boa oni mają też ewidentne zasługi na polskiej scenie muzycznej, mimo że wcale nie są aż tak znani.Ja wymieniłem pod siebie, bo chyba do końca życia będę słuchał elektroniki, lub czegokolwiek z jej nutką.

Yyyyy...ale ja widzialem jak reklamowali na polshicie jeden serial i akurat rzucil mi sie Rogucki w oczy. Rzadko zagladam do skrzynki. Chyba, ze leca wiadomosci, mecz albo "Wojny magazynowe" :P Wole stare, dobre Lady Pank. Nawet napisali kawalek w sam raz dla Ciebie, "Marchewkowe pole" ;)

Czyżbyś należał do elektronicznej cywilizacji Kapitana Nemo? Ja bardziej wsłuchuję się w tekst niż w muzykę, ale disco polem też nie pogardzę;) Dedziu, już się nie tłumacz. I tak wszyscy wiedzą, że płakałeś za Hanką;)

Pierwszy raz słyszę takie określenie.Może to ci się wydawać dziwne, ale przywiązuję uwagę bardziej do dźwięków, aniżeli tekstu.Nie potrzebuję życiowego przekazu, zawartego w piosenkach/utworach - jeśli już wolę zabawę słowami, a jeszcze bardziej lubię nacieszyć uszy dźwiękiem.A gust mam bardzo wysublimowany - wbrew pozorom, pod jakimi się postrzega ludzi słuchających elektroniki.

Kapitan Nemo miał swój specyficzny świat;) Ja tak po babsku, szukam inspiracji wszędzie. Piosenki, książki, filmy to coś co mnie nakręca. A muzyka jest dobra do ocenienia, bo jest szybka. W 3minutowym kawałku można opowiedzieć ciekawą historię. Nie trzeba nawet kręcić klipu. Ale na każdego działa inaczej i dlatego wymyślono gatunki.

No teraz to rozumiem porównanie.Co mam dodać?Chyba teraz wszystko bardzo trafnie podsumowałaś.Brawo.

A tak wracając do Nataszy, to widać, że chciała się zamerykanizować i zrobiła się na Miley. Po sukcesie Donatana trzeba było iść w polskość, bo to nam bardziej pasuje. Ostatnio nie mogę przestać słuchać Poparzonych kawą, są tacy prości, ale pozytywnie. Nie udziwniają, bo po niej widać sztuczność.

Donatan to shit, który bazuje na najniższych instynktach, mam na myśli teledysk, tekst tego czegoś jest banalny, bez jakiegokolwiek przekazu, aczkolwiek zaśpiewany w bardzo fajny sposób i niewymagający, wpadający łatwo w ucho, przyciąga słuchaczy.Kiedy pierwszy raz usłyszałem to o czym mowa wyżej, przyszło mi do głowy to, że twórcy nabijają się a tej durnowatej mody na wtrącanie angielszczyzny w nasz ojczysty język.Ale wykonanie jest faktycznie do dupy i nie wzbudza pozytywnych emocji - fakt.Natasza znów otrzymała niestety baciki, choć ona tylko robiła co jej kazali.

Donatan to sukces marketingowy, wiedział co i jak zrobić żeby się przypodobać. Komercja też czasami jest dobra. Taka Chylińska z punkówy zrobiła się popowa, ale dalej jest prawdziwa. Natasza tańczy, skacze, projektuje i śpiewa, a jak jest coś do wszystkiego, to jest do niczego. Nie ma charyzmy artysty jak np. Riedel. Zachlał się, ale przynajmniej miał to coś do przekazania.

Ale ja nie neguję tego, że to sukces marketingowy i tego że mieli oni dobry pomysł, żeby przypodobać się masą i wykorzystali to.A masy to niekoniecznie ludzie tępi i bez gustu.To ludzie nie przywiązujący zbytniej wagi do tego czego słuchają, a raczej zwracający uwagę na to co słychać wszędzie, co fajnie się słucha, coś, nad czym nie trzeba się rozwodzić i może się podobać nawet na "wyłączonym", coś niewymagajacego..do tego te cycki...Też mi się podobają.Jestem przecież facetem, choć Ferdziu śmie twierdzić inaczej, hehehehe.

Trzeba też pamiętać, że jesteśmy z pokolenia kasetowców, kiedy muzyka nie była wszechobecna, a klipy kręcono mikrofalą. Na nas nie robią wrażenia miliony wyświetleń na jutjubie. Ale internet to siła. Trzeba wyczuć trend, bo można być zmiażdżonym tak jak pani powyżej.

Ta pani powyżej nie byłaby wcale zmiażdżona gdyby nie jej wcześniejsza renoma promowanej na siłę przez mężusia, bo wygląd ma i śpiewać też nawet nawet umie, tyle że nie można pozbyć się wszechobecnego wrażenia, że wszędzie wkręca się przez plecy.Nawet zamysł nabijania się z tych wszechobecnych angielskich słów w naszym ojczystym języku, to wcale nie taki zły pomysł.Tyle że sam pomysł, jak widać nie wystarcza.

Według mnie to miał być uniwersalny zamysł. Chamski pastisz- jako ewentualne wytłumaczenie dla inteligentnego odbiorcy, jak i popowa stylizacja, z angielskim (niezrozumiałym) tekstem i agresywnym seksualnie teledyskiem, w razie gdyby kawałek odniósł sukces i można by go eksportować. Czyli krótko- popowa przytupanka dla tłuszczy, z niby głębszym ironicznym przesłaniem. Całość wpasowuje się idealnie we współczesną, kiczowatą, amerykańską twórczość.

BoaKrztusiciel "Riedel" sie zachlał? a to ciekawe, kolejny "wyjadacz" który na nowo pisze historie.

Serce mu padło tak na marginesie...Ale jak ktoś wierzy w to co pokazują w telewizji to tak jest że takie gafy popełnia... Chylińska jest prawdziwa...??? Sorry ale wciągnął ją wir komercji... Z super wokalistki zrobiła się zwykła popową gwiazdeczką jednej dyskoteki... A Natasza zdolna bestia tylko trener psychol...

Nie napisałam, że zachlał się na śmierć, ale alkohol na pewno w tym "pomógł". A Chylińska, nawet różowa ma jaja. Wszystko co robi podpisuje własnym nazwiskiem. Nie musi się opierać na mężu i sztabie PRowców.

Ja mimo wszystko o Chylinskiej mam odmienne zdanie, to typowa bestia szołbiznesu. Kreuja sie na taka, jaka jest w stanie sie sprzedac.

Weszła w romansik z mediami, ale oprócz bycia piosenkarką jest też matką i młodzieńczy bunt już minął. Fajnie być Artystą przez duże A, ale rachunki same się nie opłacą. Słuchałam jej audycji przed świętami (chyba w ZETce) jak mówiła o sobie i rodzicach. Totalnie mnie rozkleiła.