wina też cen za lokale, ostatnio oglądałem program gdzie biuro podróży ze względu na ceny wynajmu przerzuciło swoją siedzibę na obrzeża miasta bo nie było ich stać na ponoszenie kosztów wynajmu. Dzięki temu mogli również rozszerzyć sprzedaż internetową nie redukując liczby zatrudnionych. Nie oszukujmy się ceny jakie chce właściciel lokalu są przesadzone, nie każdego stać na miejsce w centrum przy dynamicznym rynku gdy konkurencja dąży do obniżenia cen.

a wszędzie pier**lą, że Wroclaw to metropolia ze znikomym bezrobociem, zarobki na budowie 5 tys, IT 10 000zł. Jak widać wszędzie jest dziadostwo. A dobrobyt bije tylko od budynków rządowych, ulic wybudowanych i podświetlonych za kasę z UE. Czy to Zachód czy Wschod, Północ czy Poludnie - Polska umiera.

Póki co gospodarka ma się wbrew pozorom całkiem nieźle, ale oczywiście nikt tego nie widzi bo łatwiej narzekać. Przestańcie też pieprzyć głupoty, że władza kradnie bo to najzwyczajniej w świecie nie jest prawda.

było lepiej bo nie było kryzysu. Europa to taki zespół naczyń połączonych, źle dzieje się u Niemca i Francuza to Polak dostaje też po dupie. Nie kumanie się z Ruskimi to akurat obraz debilizmu, Rosja to ogromny rynek zbytu. Zobacz ile mięsa czy jabłek tam eksportujemy. Gdy za rządów Kaczyńskich Ruskie dali embargo na nasze produkty to w mojej okolicy (wschód Polski) ogrom firm transportowych, mięsnych i sadowniczych miało problemy z utrzymaniem się na rynku bo stanęło wszystko. Rynek ma to do siebie, że robisz interesy ze wszystkimi a nie z tymi co ich lubisz, to nie festiwal sympatii.

Chodzi o pozostałości z PRL'u- wiesz np., że nasi śledzili badania AGH nad gazem łupkowym by potem lecieć z tym do ruskich by się podlizać. Zdrową gospodarkę rozumiem ale wysprzedawanie dóbr własnego kraju nie.

Sądząc po minusach, większość nadal uważa, że to premier, rząd i państwo ma im dać na tacy. Czy się stoi, czy się leży... Kryzys nie kryzys, Tusk ma dać. I tej większości się wydaje, że lewactwo jest wtedy, jak się toleruje gejów. Prawdziwe lewactwo jest, kiedy chcecie, żeby rząd regulował rynek

tomi2000 yeba** **** a coraz to wyższe podatki? A zabranie ulg na materiały budowlane, a coraz wyzsze podatki lokalne.

Zapomniałeś o Aptekach!

było lepiej, bo ciężko było wynając lokal. Wszomendo

"Magistrzy" wiedzą lepiej, dlatego są magistrami. Rząd nie jest od ustalania płac, cen, promocji i innych. Rząd nie może podwyższyć komuś pensji. Parlament może podwyższyć płacę minimalną, co spowoduje wzrost bezrobocia oraz (jeśli podwyżka byłaby znaczna) cen i nie zwiększy się popyt, ani podaż. Jeśli jednak popyt się zwiększy (np. na skutek umocnienia się złotówki) doprowadzi to do powstania fabryk, tyle że w Chinach

Tylko że oni mają tego magistra tylko na papierku i nic po za tym z magistrem nie maja wspólnego. obniżając podatki i zwiększając płace minimalną bezrobocie raczej spadnie a nie wzrośnie bo ludzie zarabiając więcej będą więcej kupować co zmusi do większej produkcji

Tak, ale ta produkcja będzie wciąż odbywała się w Chinach. I to jeszcze bardziej, bo producentom produkującym w Polsce zacznie się bardziej opłacać przeniesienie produkcji niż płacenie wyższej minimalnej. Nie wiem co Ty masz do magistrów, zrób własnego i zabij kompleksy. Jeśli chodzi o to czy bezrobocie wzrośnie czy spadnie po podwyżce płacy min. to związki przytaczają inne wyniki badań, a pracodawcy inne. Nie wiem. Jednak jeśli Polacy będą zarabiać więcej, to ceny wzrosną i po ptakach. A o ile płaca minimalna może wzrosnąć? 100 brutto? Nie tędy droga

To już można nazwać epidemią w naszym kraju.

Markopolo, tak jest nie dlatego, że jest dużo Biedronek i Lidlów, tylko dlatego, że wszyscy w nich kupują. To z kolei powoduje, że jest ich coraz więcej.

To nie jest kryzys taki jak na całym świecie to co widzimy w Polsce jak i w państwach byłego ZSRR to skutki wprowadzenia gospodarki kolonialnej, w której to likwiduje się państwowy kapitał, wyprzedaje firmy zagranicznym firmom, gdzie ponad 90% banków nie należy do państwa, gdzie narodowe produkty wysokiej jakości sprzedaje się za grosze, w końcu gdzie ludzie pracują więcej niż Japończycy (pracoholicy) a z połowy pensji są okradani przez rząd.

W Żyrardowie też tak jest, wczoraj zrobiłem spacer po centrum i się zdziwiłem. Jeszcze jakiś czas temu nie wyglądało to tak źle.