Szaber -slowo pochodzi z jezyka zydowskiego . Rozpoeszechnione w czasie IIwojny. W gettach zydowska policja i kolaboranci zydowscy chodzili szabrowac mienie wywiezionych i zamordowanych zydow.

W kujawsko-pomorskim mówiliśmy,że idziemy na pachte. Były to wczesne lata 80te. Pachtowaliśmy do oporu. Gospodarze mieli nas dość. Pamiętam jak trzeba było uważać, bo jak złapał nas facet na działkach jak pachtowaliśmy czereśnie to takie wpierdol było od chłopa kablem od telewizora czy żelazka, że do dzisiaj pamiętam jak staliśmy oszczani i zaryczani. Kumpel wtedy pięścią dostał od chłopa,że 2 tygodnie z limem łaził. To były czasy kiedy byli prawdziwi kumple. Pamiętam jak tego samego roku odwdzięczyliśmy się temu gospodarzowi i miał powybijane okna w altance. Jest dziś co wspominać z tamtych l

Gimby nie znajo, pokolenie po 90 tez nie ma pojęcia co to...

Ja nie chodziłam, w życiu bym sobie nie pozwoliła na taką wioche.

Swoje też były ale u sąsiada lepsze.

Nie, rodzice wpoili mi wstręt do kradzieży i pogardę do złodziei.

najlepszy był szaber w sadzie proboszcza, trzeba tylko było uważać na kościelnego.

U nas mówiło się i nadal mówi normalnie: kradzież.

Na południu to chodziło się na grandę

Potwierdzam,wielkopolska pow. Kalisz chodzilismy na harynde,zimą c-330 i kulig najlepiej miał ten na ostatnich sankach, to byly czasy ja rocznik 1976

U nas w Pomorskim to była pachta

A u nas mowili na to dziorga...

mieszkam w wielkopolsce i umnie nazywa sie to harynda

Takie czasy juz nie powrócą gdy cię sąsiad pieskiem pogonił