Ja mam, nie jest źle, a nawet powiem inaczej... jest super, nie ma inspekcji, nie ma wymiany oleju i klocki hamulcowe trzeba sprawdzic przy ok 200000 tys. km jedyne co to wodę do spryskiwaczy trzeba napełnić. Robię trasy nawet do ok. 1000 km, tutaj jeden minus trwa ok 1,5 godziny dłużej niż dislem, ale za to są przerwy. Ładowanie w domu 11kW wystarcza, także nawet w normalnym trybie nie trzeba na stacje benzynowe jeździć. Robię na rok ok. 30000 km. Tak dla tych co o zasięgu piszą auto jest bardzo efektowne w mieście i zasięg to ok 450 km, na autostradzie się wacha w zależności od prędkości

To sobie jeszcze poczekacie. Wydajność energetyczna elektryka to około 80% a auta wodorowego to 20-30% - dolicz sobie do tego jeszcze że wodór nieustannie ucieka ci z baku. To by miało jeszcze jakiś sens dla autobusu czy ciężarówki. Powiedzmy że ucieczkę paliwa jeszcze da się ogarnąć technologią to wydajności energetycznej względem elektryka nie polepszysz bo wynika z praw fizyki pozyskania wodoru i jego magazynowania.

A gdzieś na się śpieszy? Wydajność? A co masz na myśli pisząc o wydajności? Elektryki, przynajmniej współczesne, nie mają żadnego sensu. Nie są ani ekologiczne ani wydajne. Jak ci to pasuje to ok tylko po po zmuszać innych. Pozyskanie i magazynowanie wodoru to problem? A z energią jest łatwiej? OZE i elektryki to współczesna bajka dla głupiutkich dorosłych.

Pisząc o wydajności mam na myśli że na 1kWh prądu z elektrownia przejedziesz 2-3 razy taki dystans elektrykiem na baterie w porównaniu z elektrykiem na wodór. Jedyna przewaga to czas tankowania ale w dobie ogniw które można naładować od 20 do 80% w pół godziny to już ta różnica szału nie robi. Wodór to ślepy zaułek motoryzacji, drogi, skomplikowany i niewydajny.