Profesor Antoni Dziatkowiak, renomowany kardiochirurg, na pytanie: "Czy to prawda, że tylko dwie grupy ludzi, Świadkowie Jehowy i lekarze, nie przyjmują transfuzji krwi?" uśmiechnął się i potwierdził. Jako lekarz zdaje sobie jakie zagrożenia niesie transfuzja. W wywiadzie dla TV Opole powiedział, że koszt okołooperacyjny bez transfuzji stanowi dwie trzecie kosztu normalnej operacji. Wtedy pacjent szybciej powraca do zdrowia. Ze swojego doświadczenia stwierdził, iż umieralność jest znikoma w stosunku do tych, u których dokonano transfuzji.

Papieżowi Janowi Pawłowi II tuż po zamachu podano poprzez transfuzję krew i zakażono wirusem cytomegalii co omal nie doprowadziło do jego śmierci. Po tym nigdy nie powrócił do całkowitego zdrowia. Trzy miesiące później zastosowano u niego metodę zamkniętego obiegu krwi, poprzez urządzenie zwane sensejwer, wynalezioną najpierw z myślą o Świadkach Jehowy.

Jej wybór, który należy uszanować! Przyjęcie transfuzji nie gwarantuje natychmiastowego wyzdrowienia, nie należy przejawiać ślepej wiary w skuteczność tej metody. Co więcej, również wiąże się z zagrożeniami i konsekwencjami: ryzyko przetoczenia niewłaściwej grupy, ryzyko reakcji immunologicznej (może prowadzić do uszkodzenia płuc, wątroby), ryzyko (nadal) przeszczepienia groźnej choroby i inne. Lekarze też często na przekór i premedytacją nie podejmują alternatywnych prób leczenia, ponieważ pacjent odmawia transfuzji.. przez co bezpośrednio przyczyniają się do śmierci poszkodowanego.

Ale to ich wybor, nie twoja sprawa jest ocenianie wyboru tego człowieka, to nie urzednik ma decydować o losie człowieka tylko czlowiek w stosunku do swojej osoby sam podejmuje decyzje.