Był taki dowcip bardzo fajnie ukazujący różnice miedzy wschodem a zachodem na tym polu. Amerykanie wytrenowali szpiega, nauczyli języka, zwyczajów a nawet łoić gorzałę. A na Syberii pierwszy lepszy chłop od razu wiedział, że to szpieg bo gość był czarny. Nasze środowisko jest hermetyczne a zachód tego nie pojmuje. I mam wrażenie ze jakoś nikt nie umie im tego wyjaśnić w kulturalny sposób. My nie jesteśmy rasistami czy faszystami. Po prostu u nas nie było nigdy czarnych.

Dobrze powiedziane. Kiedyś toczyłem dyskusję na amerykańskim portalu na temat kwestii okołorasowych i zostałem zrugany od "whitesupremacistów", "bo ty nie wiesz jak to jest być pomiatanym", "wy biali zawsze czujecie się lepsi". Próbowałem w paru zdaniach wyjaśnić, że nie czujemy się lepsi, bo u nas wszyscy biali, więc niby od kogo mamy być lepsi? Oraz, że parędziesiąt lat temu wymiotło nam 6 milionów obywateli, których po drodze traktowano gorzej niż g..., więc doskonale wiemy co to znaczy być na samym dnie piramidy społecznej. Nie dotarło, dostałem bana za poglą