Ps. Nie twierdzę, że nastąpi jakiś cud. Z przykrością, szczerze w to wątpię... Ale to rodzice powinni zdecydować kiedy chcą się pożegnać a nie sąd...

aha. czyli możesz sobie trupka trzymać do woli w lodówce?

Gruzawik, ale to nie trup, on jeszcze oddycha samodzielnie.

no to co? wiesz na jakiej wysokości znajduje sie ośrodek oddechowy? C3-C4... w rdzeniu kręgowym.

Trupy nie oddychają samodzielnie, więc nie definiujmy stanu chłopca aż tak dosłownie. Rodzice walczą, bo są emocjonalnie związani ze swoim dzieckiem, każdy rodzic w podobnych sytuacjach przeżywa dramat w sercu. Mózg chłopca nie pracuje, ale rodziców tak, i to oni są świadomi sytuacji, prawdopodobnej śmierci dziecka i życiem bez niego. Ty Gruzawk patrzysz na tę sprawę zawodowo, medycznie, oni sercem, duszą.

zajdź na OIOM, pokaże Ci przy odrobinie szczęścia (akurat nie denata...) takiego oddychającego trupa, w rozumieniu śmierci osobniczej. życie biologiczne to trochę mało. sercem? mięśniem, znaczy? czy podwzgórzem, zamiast korą? brak zgody na fakty ma swoje granice: robienie cyrku ze zwłokami dziecka ją przekracza.

Zrozum, to dziecko już umarło.....

Ty na obiektywne fakty odpowiadasz obelgami. Ten stan, w jakim jest to dziecko mają dawcy organów do przeszczepów. Upór rodziców jest zrozumiały, ale to nie znaczy, ze mamy uczestniczyć w ich szaleństwie.....

Zwłoki nie są słowem obraźliwym, jeżeli oddają faktyczny stan rzeczy. Jestem ojcem i rozumiem ból rodziców, ale jest też granica histerii, w jaką popadli niektórzy tzw "obrońcy życia od poczęcia do naturalnej ....". Jeżeli ktoś umrze, to nie żyje.. Nikt nie zawinił, nikt nie może pomóc.....

panto, daj spokój, to za trudne dla pewnego typu ludzi...

"Pewien typ ludzi"... Empatyczni?

Na szczęście mam normalne dzieci.....

rozhisteryzowani. niezdolni do zaakceptowania faktów, bo sa przykre.

rzecz cała w tym, że kretynizmowi zbudowanemu na rozbuchanych emocjach w pewnym momencie nalezy powiedzieć "nie". inaczej okaże się, że nie ma czegoś takiego jak "wiedza", "fakty", "rzeczywistość", a są jedynie punkty widzenia. są takie szkoły filozoficzne, ale to ekstremum. takie coś jak Słońce np. niewątpliwie jest:) i choć rodzice są za dziecko odpowiedzialni, to ich własnością ono nie jest, ani za życia, ani pośmiertnie, toteż podobnie jak wypchać trocinami go nie mogą, tak i obwozić w ramach histeryckiej propagandy też nie. nawet taki piewca "ż

"życia" jak janek2 sobie tego nie życzył, jak przyszła kryska. jeśli nawiedzeni rodzice zamierzają urządzać panopticum to należy im się przeciwstawić. w imię przyzwoitości ktoś powinien. chciałbyś tak wegetować? w charakterze truchła niedoumarłego biologicznie, choć już bez głowy?

Gruzawik, jakąś rację też masz, ale teraz słuchaj: parę razy rozmawialiśmy,jesteś za tym, źeby kobieta mogła przeprowadzić aborcję na własne życzenie, nawet z wydumanego powodu, bo do pewnego momentu płód nie jest człowiekiem, twardo się tego trzymasz i ok. Nawet "W IMIĘ PRZYZWOITOŚCI" (to nowy argument u Ciebie:) nikt nie może zabronić. Ale gdy dzieciak umrze i już nie jest człowiekiem to już nie mogą - także z wydumanego powodu, nadziei, nawet bezsensownej - już nic robić, trzeba im zabronić? Niekonsekwencja. A nie byłoby tego cyrku i histerii, gdyby nie zabroniono im przewieźć do

...innego szpitala.

do innego szpitala, czy innego kraju? i w jakim celu? podtrzymywania cyrku w imię nadziei? można by też trocinami wypchać. tak samo jak naszyjników z płodów się nie robi, amputatów nie obnosi, tak samo i tu zwłok poniewierać bez racjonalnego celu nie należy. nowy? uważasz, że nakaz rodzenia jest przyzwoity? sam żeś niekonsekwentny: czemu nie sądzisz, że poroniony płód można sobie na sznurku bujać? w imię bo ja wiem? nadziei, ze tak całkiem nie umarł?

Ale to było dziecko, które wychowywali, nie poroniony płód, babcia której czas nadszedł ani amputowana kończyna. Zresztą już po temacie, w radio powiedzieli że dzieciak przestał oddychać.

co za różnica? szacunek należny zwłokom i innym tkankom ludzkim jako temat nie kończy się, niestety.

"Jeszcze nie człowiek"? Dzieciak był zdrowy zanim zachorował. Poza tym ci lekarze i tamtejszy sąd to jakieś uchyły - odłączyli dzieciaka od maszyny, nie chcą go karmić, leczyć itp. A jak rodzice chcą pojechać do Włoch i go tam próbować coś zrobić to nie ma zgody, bo "to zagrażałoby jego życiu". Tu jest wieś.

Pewnie katolicki dziennikarzyna celowo nie napisał jak długo już brytyjski szpital trzyma tego chłopca sztucznie przy życiu. Aby szokować prawaków jakąś urojoną eutanazją. Pewnie trzymali już go przy życiu kilka lat i więcej nie chcą bo brytyjski NFZ dłużej nie przewiduje dotowania tego. Polski NFZ finansuje tylko tydzień w takich przypadkach. Zajmijcie się lepiej prawaki swoim podwórkiem a nie obcym.

Vacek, przeczytaj jeszcze raz mojego komcia i zrozum gdzie jest wiocha. A nie, sorry... Już nic.

gordonthompson, każdy nieboszczyk był zdrowy zanim nie umarł. Jego nie da się wyleczyć. Odłączenie aparatury nie jest eutanazją, bo zgodnie z kryteriami medycznymi ten dzieciak już zmarł.

Pantocrator, no spoko, śmierć mózgu i te sprawy, ROZUMIEM DECYZJĘ O ODŁĄCZENIU(capsem żeby nie było przeoczenia:). Ale nie o to chodzi, teraz patrz: odłączyli go bo uznali że dalej nie ma sensu, koszty itepe. No to rodzice chcą go wywieźć za granicę, do szpitala, który CHCE mimo wszystko zajmować się dzieciakiem, a władze ani lekarze - mimo że wtedy dla nich już nie będzie żadnych kosztów i w ogóle żadnego problemu - nie pozwalają. Czy tylko ja tu widzę bezsens?

ja widzę bezsens: w wożeniu zwłok wte i nazad.

Ale to powinna być decyzja rodziców(podejrzewam,że podróż za ich kasę albo z jakiejś zbiórki, nie z państwowych), zwłaszcza że - powtarzam - jest szpital który chce się tym zająć. "Odłączamy, bo nie ma szans na poprawę, ale nie możecie go wywieźć do innego szpitala, bo podróż może zagrażać życiu". Taki argument lekarzy też słyszałem, nadal widzisz bezsens tylko w wożeniu?

gdzie taki słyszałeś? w internecie? znaczy, mogę sobie babcię zamrozić, i trzymać w piewnicy aż pan piorunek prąd odetnie?

Nie w internecie, w radio:) Logika logiką, ale ja się po prostu nie dziwię że mimo wszystko rodzice chcą walczyć o dzieciaka. Zwłaszcza że lekarze pomylili się raz twierdząc że przestanie oddychać parę minut po odłączeniu, no to rodzice trzymają się myśli że w innym też lekarze mogą się mylić. Przestań na chwilę wyliczać medyczne fakty(mnie nie musisz powtarzać, przyjmuję do wiadomości i się z nimi nie kłócę) i postaw się na ich miejscu, to może zrozumiesz.

rozumiem, ale popierać nie mogę. ktoś powinien im wytłumaczyć, a gdy się nie da, zmusić do dostosowania się do faktów. inaczej w imię żalu i nadziei można sobie na widłach obnosić. znaczy, gdyby tak być bardzo do babci przywiązanym to mozna ją wypchać i w fotelu usadzić?

No kurde babcia trochę inna sprawa, jak umiera ktoś starszy to chyba łatwiej się z tym pogodzić, bo to naturalna kolej rzeczy. Skoro rozumiesz mój punkt widzenia to gitara, ja rzecz jasna rozumiem Twój, ale patrzę na temat z obu stron. A zmieniać zdania Ci przecież nie każę. Pozdro.