Marta Wodyńska: - To nie ja zostałam nazwana zarazą. Ale mnie też to zabolało. Jestem osobą wierzącą. Od biskupów i księży oczekuję świadectwa spójnego z wiarą, jakiej mnie uczono. A uczono mnie, żeby się nawzajem szanować, żeby kochać bliźniego, jak siebie samego. Żeby się nawzajem wspierać, bez względu, jaką mamy historię. Jestem matką - i chcę, aby moje dzieci wychowały się w kraju tolerancyjnym, aby od ludzi dookoła uczyły się szacunku i potrafiły dostrzegać, kiedy dzieje się niesprawiedliwość. Słowa arcybiskupa nie po raz pierwszy są zaprzeczeniem miejsca, w jakim się znajduje i stanowisk