należy zauważyć, że w tym opowiadaniu pan "Zły" mówi do księdza z pełnym szacunkiem "proszę", "błagam", "bądź człowiekiem" to tak jakby podwładny zwracał się do przełożonego, no, no Michałku

To mówisz kacynski, że to nie pisał wariat? To dlaczego tu nie ma klamek?

Kiedy niedawno wspomniałem mojej kochanej rodzince o wypędzaniu demonów wegetarianizmu salcesonem przez księdza Olszewskiego, zwyzywali mnie w wulgarnych słowach (co się nigdy wcześniej nie zdarzyło!), bo "powtarzam kłamstwa wrogich Polsce mediów". Następnym razem przyniosłem wydruk z dwóch książek księdza Olszewskiego. Ależ była konsternacja! Jeden z członków rodziny odwołał nawet bluzgi pod moim adresem i przekierował je na księdza Olszewskiego... ale na osobności, by inni bogobojni katolicy z rodziny nie słyszeli.

Czyli, gdyby na siłę wepchnąć my w gardło że dwa banany, to by stał się wegetarianinem. Chociaż, z tymi bananami to niekoniecznie dobry pomysł bo może być przyzwyczajony. Wiem! Niech połknie całego arbuza!

Nie wierze że takie opowieści takiego kretyna znajdują odbiorców w cywilizowanym kraju w XXI wieku. Tym bardziej że ten kretyn jest kryminalistą.

Ale za dramat si-fi się nie idzie do paki

Kawał dobrej, mocnej katolickiej literatury. Taran religijnej myśli, który z logiki zrobił swoją dziwkę.