nie no ja groby odwiedzam, niemniej jednak z przywyczajenia nie ruszam auta z okolic kościoła tylko idę spacerkiem na cmentarz. Co mam się użerać z chamami, którzy muszą podjechać pod samą bramę pomimo stojącej i przeganiającej ich policji. Nie zmienia to faktu, że krótka modlitwa i symboliczna świeczka ważniejsza jest niż 15 doniczek z chryzantemami i znicze, które palą się 150 godzin za cenę których można by kupić dzieciakowi buty czy wspomóc kogoś potrzebującego. To samo z pomnikami, swego czasu mój nieżyjący już dziadek chciał zmienić pomnik na grobie swoich rodziców. Kłopotem już była kon

konieczność latania po tych wszystkich naciągaczach co to oferują taką usługę, większość to zwykli partacze i wyzyskiwacze. Człowiek poświęcił kupę czasu na to, by w końcu usłyszeć, że weźmie dziadek taki sam jak ma rodzina znajomych obok (chyba to też moi dalecy krewni), a właściwie nie taki sam, bo droższy, z innym krzyżem i oczywiście ławeczką, bo przyjść dwa czy trzy razy w roku na groby to może być problem wystać. Suma summarum skończyło się na tym, że pomnik kosztował około 15 tys. do tego jeszcze grawerowanie liter (złotych bo sąsiad miał tańsze) a że liter było sporo to myślę, że zamkn

zamknęło się wszystko w cenie jakiś 18 tys? Może więcej. Nie mam pojęcia bo też nie zaglądam nikomu do portfela, a sam dziadek unikał tematu kosztów. Nie wiem co takiego jest w nas, że za wszelką cenę musimy wydawać tyle kasy na coś co nikomu nie służy. Podoba mi się w tej kwestii podejście ludzi w USA, którzy stawiają symboliczne płyty z imieniem i nazwiskiem jakimś tekstem, cmentarz wygląda lepiej, a i koszt nieporównywalnie mniejszy. Może czas zaciągnąć i inne zwyczaje, które małpujemy z zachodu?