To wcale nie jest trudne jak wy myślicie, ale nikt nie wpadł na to w komentarzach, więc napiszę o co chodzi. Chodzi o to, że jednemu lekarzowi wychodzi z buzi kaktus a drugiemu kwiatek.

Widzę tu jakieś kilka tysięcy różnicy .

Jak (przez publiczną służbę zdrowia) chciałem zapisać się na operację prostowania przegrody, to się nachodziłem i nasłuchałem, że nie warto, zabieg będzie bolesny, trzeba długo czekać itd itp i zawsze odsyłali mnie z niczym. Jak tylko poszedłem prywatnie, to po 5 minutach i skasowaniu 150PLN miałem skierowanie w ręku (oczywiście paragonu nie dostałem). Żona sprawdziła ostatnio historię swoich wizyt - średnio na 1 rzeczywistą konował dopisywał 2 lewe za które brał kasę od podatników. Lekarze są u mnie daleko za politykami i tylko trochę przed pedofilami.

Jednemu i drugiemu nie widać szyi.

znaczy się dokładniej to o ginekologa chodzi?...

jeden jezd dlo bjedakuw .drógi jezd dla błogaczy

a mnie on Dańca przypomina :P

Tak się zachowują ludzie, którzy zostali lekarzami dla nie z powołania tylko dla kasy i sie przeliczyli. Na szczęście jest też dużo takich, którzy chcą szczerze pomagać ludziom.