Dokładnie - popieram terrorparty. Byłem już w 11 krajach UE w celach turystycznych i polskie "bydło" to nic w porównaniu np. do tego co dzieje się w Londynie w weekend. Sam lubię imprezować, ale nie drę mordy jak małpa, której ktoś wciska w d.upę rozgrzany pręt, a w UK to standard, podobnie z resztą w Hamburgu i Berlinie. Francja to bardziej kwestia tego, że pełno tam brudasów z jakiegoś Mozambiku, którzy udają "amerykańskich" nygusów i tego całego islamskiego plebsu, który się tam nosi jak u siebie, a no i mają też sporo cyganów.