"Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje" (Mt 16:24) Podążanie za Jezusem nie polega na chodzeniu po ulicach Jerozolimy. I nie ma głównie czy nie głównie - wszystkie. "Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania, albowiem miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie." (1J 5:2)

Co do twojej nadinterpretacji "przyjmowania zła do swojego serca" - gdzie tam pojawia się wyraz "zło" i "serce"? Czy autor nie użył by wyrazów o które by mu po prostu chodziło? Poza tym paragraf zaczyna się od słów "Wielu bowiem pojawiło się na świecie zwodzicieli" więc CHODZI O LUDZI... czy ludzi wpuszcza się do serca czy do budynku? Mógłbyś pisać księgi dla Kościoła katolickiego, masz ogromny dar nadinterpretacji :)

Jezus nazywał braćmi, ale swoich uczniów. Czy nazwał bratem jakiegoś rzymianina? Nie. No, chyba że się nawrócił - jak np. apostoł Paweł. Brat to ktoś z kim masz jakieś więzy rodzeństwa, wspólnych rodziców. Natomiast jeśli ja uważam, że zostałem stworzony przez Jezusa Chrystusa, a ktoś, że został stworzony przez Allaha, to jakim cudem jest on moim bratem? Jezus kazał miłować i napominać, ale jeśli po 3 napomnieniu nie ma efektu, ten człowiek ma być dla ciebie jak celnik. Jedyne co masz robić to modlić się za niego, ale absolutnie nie wchodzić z nim "w jedno jarzmo".

no proszę, nie wszyscy. dzięki,a co z miłością do nieprzyjaciół?

"Rzekł do nich Jezus: Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał. Dlaczego nie rozumiecie mowy mojej? Bo nie możecie słuchać mojej nauki. Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca" (J 8:42) - nazwał ich braćmi? W którym miejscu? Przyjaciółmi? W którym miejscu? A ci którym wywrócił stoliki w świątyni? Czytaj całe Pismo, a nie trzymasz się kurczowo jednego zdania.