nienaruszalność prawa do decydowania o sobie to SĄ poważne sprawy, ew. jutro przymusowo może zęby za nietrzymanie postu będą wyrywać? a nie, to już było...

PS. - Nie wpuscisz ksiedza? ... to wyklnie Was z ambony.

nissin - no i co z tego, że wyklnie? Czym to grozi? Pomór padnie na rodzinę czy jak?

to dobrze, łatwiej odróżnić potem durniów, bo się przestają odkłaniać:)

elpapiotr2 - grozi to w najlepszym wypadku ostracyzmem lokalnej społeczności, a w gorszych scenariuszach jawną wrogością do "wyklętej" osoby i całej jej rodziny, łącznie z dziećmi. Takie sytuacje miały już miejsce. W Polsce. W XXI wieku. Pokazuje to, jak prymitywni potrafią być nadal ludzie i jakie mają pojęcie o chrześcijańskich wartościach, którymi sobie na co dzień wycierają gęby, a które są tylko przykrywką dla pierwotnej mentalności plemiennej.

homo, nie jest tak źle: zakładając, że ja jestem najlepszym przypadkiem, to ostracyzmu szczególnie nie doświadczyłem, bo ludzie na zapadłej świ podlaskiej swój rozum też mają, i obserwowali mnie na co dzień, a klecha tylko parę słów poświęca. efekt jest taki, że tylko zawzięci idioci się kleszą wrogością przejmują, o ile się wypowiadał. może i nie, nie pytałem. cóż mnie to może obchodzić? ale ja jestem ludność napływowa, autochtonom może być trudniej. ważnym faktem pewnie była moja zawodowa niezbędność i indyferencja osobista w traktowaniu fachowym.

Oprócz tych elementów, o których wspomniałeś, oczywistym jest, że nie wszędzie jest tak samo. Księża też potrafią być diametralnie różni.

"mój" się okazał chyba rozsądny, ale poprzedniego wieś pismami do biskupa wysiudała, jakiś łapczywy i butny był ponoć...