max widzimy że "sporo" skoro musiałeś się aż do Australii zagonić..nie kompromituj się

no i? nie wolno Ci było napisać o tym, czy jak?

ale rozumiesz różnicę między oskarżeniem a wyzwiskiem?

No jak widać, Siwy jednak tego nie rozumie.

bo nie są bezkarni. sciga się ich. nie piszę też, że księża to pedofile, tylko że są bezkarni.

@siwy, ale wiesz, że 30-40% księży to homoseksualiści? Coś ci się narracja nie spina ...

Siwy - "i to jest poparte badaniami" - jakimi badaniami, konkretnie? A co do księży, to naprawdę było to już tu tyle razy wałkowane, że mógłbyś w końcu zapamiętać, że nie o księży pedofilów chodzi, bo pedofile są również w innych zawodach, tylko o krycie ich przez cały kościelny aparat. Gdy nauczyciel zostanie oskarżony, to dyrektor szkoły, kurator czy minister oświaty nie przenosi go do innej szkoły, tuszując przestępstwo i zamykając usta ofiarom.

Tygodnik Powszechny (katolicki) "Na podstawie badań przyjmuje się, że homoseksualnych księży nie jest mniej niż 5-10 proc. oraz średnio nie więcej niż ­30-50 proc. – chociaż górna granica może być wyższa.Na przykład badacze amerykańscy uważają, że w ich kraju księża katoliccy – w stosunku do innych grup społecznych – są grupą nadreprezentatywną, jeśli chodzi o obecność homoseksualistów, gdyż stanowią blisko połowę całej populacji duchownych, a w niektórych zakonach znaczną ich większość."

Siwy - czy Ty w ogóle zadałeś sobie trud przeczytania tego artykułu??? Jeśli znajomość angielskiego Ci na to nie pozwala, to informuję (po zapoznaniu się samemu), że stwierdzenie "ponad 30 albo 40% środowiska lgbtdi to pedofile" (ani żadne podobne) tam nie pada. Jest informacja, że "odsetek homoseksualnych pedofili wynosi od 9% do 40%. (...) To stwierdzenie nie oznacza, że homoseksualiści są bardziej podatni na molestowanie dzieci, tylko że większy odsetek pedofilów ma homo- lub biseksualną orientację w odniesieniu do dzieci." Co to znaczy, jest wyjaśnione w artykule.

Poza tym kliniczny pedofil to NIE to samo co osoba dopuszczająca się przestępstwa seksualnego w stosunku do nieletnich. Pomijając kwestię tego, że jedno jest określeniem medycznym i uniwersalnym a drugie określeniem prawnym i zależnym od lokalnego porządku prawnego, według badań (bodajże) prof. Lwa-Starowicza (lub innego znanego polskiego seksuologa) tylko około 25% takich przestępstw dokonywanych jest przez klinicznych pedofili. Reszta przez osoby "normalne", które zaspokajają swoje popędy w najłatwiejszy sposób.

Podobnie z faktu, że w więzieniach akty homoseksualne są częstsze niż poza nimi, nie wynika wcale, że większy odsetek więźniów to homoseksualiści. Po prostu "na bezrybiu i rak ryba". W wypadku biseksualnych pedofilów o wiele łatwiej jest o kontakt mężczyzna-chłopiec choćby z tego powodu, że taka jawna legalna relacja teoretycznie nie budzi społecznych podejrzeń (wiadomo, że ksiądz musi mieć kontakt z ministrantami, zastępowy z harcerzami, dyrygent chóru z chórzystami, wujek z siostrzeńcem itp.).

Na koniec - w tym artykule pada bardzo ciekawe stwierdzenie. Otóż zwalanie winy i odpowiedzialności na dziecko to jeden z typowych mechanizmów obronnych u przyłapanych pedofilów. W tym kontekście przypomnę słowa abp. Michalika: "Słyszymy nieraz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga". Kurtyna.