Przestańcie łazić do ich przybytków i zasilać im tacę, odpuśćcie sobie "święte samkramenta" i przede wszystkim przestańcie wysyłać tam swoje dzieci. Kilka lat i problem sam się rozwiąże. Jeśli kler straci swoje zasięgi, to i dotacji z państwowej kasy nie będzie. A jeżeli wierzycie w boga, to podobno "bóg jest wszędzie"!

I zajęła się tym niesławna komisją majątkowa, która zwróciła Kościołowi więcej niż zabrał PRL, pozanizonej wartości. W ten sposób czarna zaraza została największym właścicielem ziemskim w III RP.

Rozwiązanie problemu jest bardzo proste. Wycenić przejęty majątek i zwrócić wiernym kościoła katolickiego równowartość, a środki wziąć z konfiskat majątków tych, którzy ta umowę o funduszu kościelnym wymusili przez zrabowanie nieruchomości kościelnych. A jeśli zmarli lub darowali majątek, to zabrać od beneficjentów. Przede wszystkim wszystkich na wyższych stanowiskach i ich spadkobierców od 1944r. w PRLu, a później w III RP pomrocznej.

No i ogólnie masz rację, bo żadnych dotacji być nie powinno. A są do wszystkiego, od rolników, przez firmy, aż do banków i koncernów. Zaś fundusz kościelny powstał na zasadzie WYMUSZONEJ przez państwo umowy, w myśl której państwo rabuje majątek wiernych kościoła katolickiego pod jego zarządem, a w zamian wypłaca emerytury duchownym. Umowa jest chora, bo wierni płaca dwa razy - raz w przejętym majątku, a drugi w podatkach. Jako bonus płacą niewierni, ale im przynajmniej nie zabrano majątku.